Nie da się oderwać codzienności od filozofii, chociaż filozofię od codzienności już się da oderwać. Bo jednak w dużej części filozofia może omawiać przestrzeń idealistyczną, do której nie mamy dostępu. Nie jesteśmy algorytmem, który zawsze ma dostęp pełny i bezpośredni do swojego zestawu danych. Życie ludzkie, bliższe jest stwierdzeniu „to zależy”. Także w przestrzeni takiej, jak szczęście, do czego dotarł Władysław Tatarkiewicz w rozległej i wyczerpującej pozycji „O szczęściu”. W publikacji tej podsumowuje on, że pojęcie szczęścia często jest zbyt złożone. Przez to dla wielu z nas trudne jest ulokowanie siebie samego w kontekście „bycia szczęśliwym”. Jeśli spojrzeć na sposób tłumaczenia tematyki szczęścia przez Tatarkiewicza, można zadać sobie pytanie, czy w tej chwili ja, jako człowiek, jestem szczęśliwy, bo: jestem zadowolony, odczuwam przyjemność, czy może wypełniłem obiektywny rachunek swojego życia i przez te wszystkie lata częściej odczuwałem radość, niż smutek. Właśnie z tym zagadnieniem filozof próbował się zmierzyć, chciał określić coś, co jest naszym całościowym jakby zbiorem danych, pewnym wielowymiarowym określeniem naszej drogi życia, którą czasami chcemy podsumować zwrotem „czułem się szczęśliwy”.