Na pograniczu eutanazji
Paweł Milcarek
To kwestia granicząca z problemem eutanazji. Nie rozumiem zatem, dlaczego taki projekt dotyczy tylko jednej strony, czyli rezygnacji z zabiegów medycznych mających znamiona uporczywego podtrzymywania życia wbrew woli pacjenta. Czemu nie można złożyć deklaracji „ratujcie mnie za wszelką cenę”? Widzę tu jeszcze jedno zagrożenie, tzn. obecnie coraz częściej mamy do czynienia z sytuacjami, kiedy za uporczywe podtrzymywanie życia uznawane jest nawet podawanie pożywienia. Nie można nawiązać kontaktu, pacjent nie reaguje – wtedy czasem nawet takie działania są uznawane za przesadne.
Prawo powinno chronić stronę słabszą, a nie jestem pewien, czy testament życia temu właśnie będzie służyć. Zastanówmy się jeszcze nad kwestią wartości takiej deklaracji. Ludzie wiele razy potrafią zmieniać zdanie w zależności od aktualnego światopoglądu i stanu świadomości. Jaką więc będzie miała wartość taka deklaracja sprzeciwu wobec ratowania życia na siłę, skoro nie wiemy, czy pacjent w danym momencie podtrzymałby swoją decyzję?
Paweł Milcarek – filozof z UKSW, redaktor naczelny „Christianitas”
Niedopuszczalne leczenie na siłę
Jacek Hołówka