W 2004 roku hitem światowych kin był horror „Osada”. Trudno w kilku zdaniach opowiedzieć jego treść, ale jego istotą było to, że mieszkańcy tytułowej osady w Pensylwanii pod koniec XIX w. żyli wśród lasów zasiedlonych przez straszne potwory. Wejście do lasu było niemożliwe, bo śmiałkowie zapuszczający się w knieje ginęli bez wieści. Na noc mieszkańcy osady zamykali się w domach i drżeli ze strachu przed „tymi, o których nie mówimy” – tak właśnie z lęku nazywali owe potwory w czerwonych szatach. W wiosce obowiązywały protestancka surowość i etyka, bo tylko w ten sposób można było udobruchać monstra.
Jednak finał filmu pokazywał, że w istocie rzecz działa się w latach 90. XX w., żadnych potworów nie było, a ich rolę odgrywali najstarsi mieszkańcy osady, by strzec młodych przed popadnięciem w konsumpcjonizm i grzech. Przed dziesiątkami lat postanowili oni, że aby społeczność wioski zachowała słuszne poglądy, należy stworzyć opowieść o przerażających istotach z lasu. Podtrzymywali fałszywy mit, nieprawdziwą opowieść o czerwonych potworach, bo inaczej młodzież mogłaby zapragnąć zmiany i wybrać zgubną wolność.
[srodtytul]Monstra w czerwonych szatach[/srodtytul]
Film ten przypomniał mi się, gdy zobaczyłem kolejne posiedzenie komisji śledczej ds. zbadania rzekomych nacisków w czasach rządów PiS. Jeśli ktoś chciałby zacząć zadawać członkom gabinetu Donalda Tuska trudne pytania o realizację obietnic wyborczych, o osobę ministra Drzewieckiego, o naćpanych samorządowców z zachodniopomorskiej PO, o podatek liniowy, o szefa ABW Krzysztofa Bondaryka czy prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego – zawsze będzie mógł być postraszony „czerwonymi potworami” Kaczyńskiego. Przesłuchania Andrzeja Leppera i Janusza Kaczmarka miały przypomnieć obywatelom, z jakiej opresji uszli, jakie straszne rządy panowały jeszcze rok temu, jak ocieraliśmy się o kompromitację, horror, autokrację, dyktaturę, śmieszność, groteskę (można skreślić dowolne).
[wyimek]Żaden z dziennikarzy posądzanych o sprzyjanie polityce Kaczyńskiego nie zdobył się nigdy na tak wiernopoddańcze deklaracje poparcia dla swych politycznych wybrańców, co chwalcy rządów Tuska [/wyimek]