Na początku, po Romanie Giertychu, w mediach panowała cisza. Dziennikarze zmęczeni wielką debatą o mundurkach odpoczywali od ministra edukacji. Pojawiały się tylko pojedyncze wzmianki o Katarzynie Hall i jej nowej, odważnej reformie.
Po jakimś czasie rodzice zorientowali się, że dzieci z dwóch nieszczęsnych roczników 2002 i 2003 mają rozpocząć edukację jako pierwsza klasa w roku 2009. Razem. Połowa dzieci jako siedmiolatki po zerówce, połowa jako sześciolatki – bez wcześniejszego przygotowania. Podwójny rocznik w podstawówce, w gimnazjum, przy rekrutacji do liceów i na studia. Podwójny rocznik w często przepełnionych szkołach, w których już ośmiolatki chodzą na lekcje po południu, na drugą zmianę.
[srodtytul]Znieważenie na chodniku[/srodtytul]
Wrzeć zaczynało powoli. Najpierw fora internetowe zapełniły wpisy pełne bezsilności, rozpaczy i braku wiary, że można cokolwiek zmienić, na cokolwiek wpłynąć. Wkrótce pojawiły się oddolne ruchy rodziców, które dały upust tej fali rozżalenia. Wiosną powstała strona PrawaRodziców.pl, radykalnie sprzeciwiająca się rozszerzaniu szkolnego obowiązku na sześciolatki. W krótkim czasie zebrała 10 tysięcy imiennych podpisów. 10 tysięcy e-maili zostało wysłanych do Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Pytania o reformę zaczęli zadawać rodzice z Gdańska, którzy zatrzymali likwidację zerówek przez samorząd, a teraz jako Forum Rodziców (www.forumrodzicow.pl) postanowili sprawdzać i opisywać stan przygotowań do reformy. W maju i my założyliśmy stronę ratujmaluchy.pl. O obawach rodziców zrobiło się głośno. Rozpoczęła się wreszcie debata na temat reformy. Konkretnych argumentów dostarczała rodzicom rzeczywistość.