Mężczyźni nie muszą się przebijać

Polskim kobietom brakuje siły przebicia. To efekt wychowania i powielania wzorów wyniesionych z domu. I wpływu Kościoła utrwalającego tradycyjną rolę kobiety – twierdzi prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan w rozmowie z Moniką Kuc

Publikacja: 31.07.2009 00:58

Henryka Bochniarz

Henryka Bochniarz

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

[b]Rz: Współorganizowała pani niedawny Kongresu Kobiet Polskich, który przedstawił postulat parytetów dla kobiet. Po co nam parytety? [/b]

[b]Henryka Bochniarz:[/b] Parytety uważam za potrzebne, skoro w Sejmie jest 20 proc. kobiet, a w Senacie 8 proc. Z tym że są one metodą skuteczną pod warunkiem, że nie wprowadza się ich fikcyjnie. We Francji są partie, które wolą płacić kary finansowe, niż przestrzegać parytetowych zapisów na listach. Co z tego, że u nas niektóre z partii same deklarowały wprowadzenie parytetów, gdy w praktyce dla kobiet rezerwowano ostatnie miejsca. Jeśli zatem parytety miałyby przynieść zamierzony skutek, to musiałaby obowiązywać zasada, że jeśli nie ma na nich 50 proc. kobiet, to listy nie są rejestrowane.

[b] Finlandia, która nie wprowadziła parytetów, ma jeden z najwyższych udziałów kobiet w polityce. W parlamencie – ok. 40 proc., a w rządzie ok. 50 proc. I bez parytetów kobiety mogą sobie dobrze radzić... [/b]

Myślę, że to kwestia dojrzałości społeczeństwa. Nie wykluczam, że i my moglibyśmy powoli dojść do tego „metodą naturalną”, ale na to potrzeba by jeszcze ze stu lat! Jeśli przez ostatnich 20 lat nie osiągnęłyśmy więcej przez ugodę społeczną, to trzeba realistycznie podejść i wspomóc ten proces.

Parytety to naprawdę nic złego, choć nasłuchałam się wielu kontrargumentów. „A co kobiety mają do powiedzenia w polityce?”. Na to pozostaje tylko zadać pytanie: „A co mężczyźni mają do zaproponowania w polityce poza ogólną wrzawą i dokładaniem sobie?”. Często też słyszę: „Dobra kobieta i tak się przebije”. Typowy argument potwierdzający nierówności. Mężczyźni nie muszą się przebijać, bo polityka od zawsze była sferą ich działalności, podczas gdy my miałyśmy funkcjonować w zaciszu domowym.

Niestety, mężczyźni nie chcą się na tej politycznej ławce posunąć. Jeżeli wpuszczą kobietę do zarządu partyjnego, to tylko dla poprawności politycznej, bo już wiedzą, że tak wypada. Ale na podejmowanie decyzji kobiety nadal nie mają tam wpływu, bo dopuścić je do autentycznej władzy jest dużo trudniej.

[b]Uważa pani, że świat mężczyzn ogranicza kobiety? W jaki sposób? [/b]

Na dziesiątki sposobów. Przyjrzyjmy się edukacji. To zgroza, że podręczniki szkolne są nadal pełne stereotypów. Gdy mowa w nich o kwestiach decyzyjnych, to pokazują tylko mężczyzn, gdy o typowych zajęciach domowych – to znów wyłącznie kobiety. Był to temat jednego z paneli Kongresu Kobiet. Można zapytać, dlaczego tak jest, jeśli ministrem edukacji jest kobieta, dyrektorami departamentów w tym ministerstwie są kobiety, a zawód nauczyciela jest najbardziej sfeminizowany. Najwyraźniej brak im siły przebicia w rządzącej męskiej większości. Dlatego twierdzę, że w polityce ilość przechodzi w jakość. Nierówności to również sprawa wychowania i powielania wzorów wyniesionych z domu. I wpływ Kościoła utrwalającego tradycyjną rolę kobiety.

[b] Pani sama jest przykładem, że kobiety radzą sobie bez parytetów. Polki częściej niż inne Europejki zakładają własne firmy. Po co na siłę uszczęśliwiać nas parytetami? [/b]

Wyim: Na kierowniczych stanowiskach kobiety dobrze sobie radzą. Zwłaszcza w kryzysie. Po prostu mają mniejszą skłonność do podejmowania ryzykownych decyzji

Rzeczywiście – rozstałam się z bezpieczną pracą naukową i rzuciłam na głęboką wodę, zakładając prywatną firmę konsultingową. Część kobiet wykorzystała szansę, jaką dała im transformacja. Ale ogromna liczba z nas po prostu nie miała innego wyjścia. Zwłaszcza te, które straciły pracę, bo ich firmy splajtowały. Zakładały wtedy własne przedsiębiorstwa, przeważnie małe i średnie. Ale przybywa także kobiet, które świetnie sobie radzą w dużych firmach, jak np. Solange Olszewska w Solarisie. Mamy badania dotyczące polskich spółek giełdowych, które wskazują, że w niektórych spółkach i w GPW udział kobiet i mężczyzn w zarządzaniu jest równy. Ale na ankietę odpowiedziało zaledwie 20 proc. firm – zapewne te, które mają w zarządach kobiety. Badania potwierdzały, że kobiety na kierowniczych stanowiskach dobrze sobie radzą. Widać to zwłaszcza w kryzysie. Wynika to zapewne z mniejszej skłonności kobiet do podejmowania ryzykownych decyzji. Trudno jednak wyobrazić sobie nakładanie restrykcji parytetowych i żądania 50 procent kobiet w spółkach i prywatnych firmach.

[b]W Lewiatanie przestrzega pani parytetów? [/b]

W biurze kobiety wręcz przeważają. Sądzę, że w środowisku biznesowym taki przykład jest pożyteczny, bo zmienia stereotypy i wprowadza nowe standardy.

[b] Organizacja Kongresu Kobiet Polskich była chyba kolejnym dowodem, że kobiety doskonale sobie radzą. Szczególnie te o lewicowych poglądach. [/b]

Kongres Kobiet Polskich był ponadpartyjny i ponadpolityczny. Zgromadził przede wszystkim kobiety sukcesu, które chcą wyjść ze swego domowego i zawodowego podwórka i działać szerzej. Gdyby dziesięć lat temu ktoś rzucił hasło zorganizowania Kongresu, to kobiety nie byłyby jeszcze gotowe do takiego zjednoczenia się. Teraz poczuły się silniejsze i ujawniły w pełni swój potencjał. Na kongresie spotkałam wspaniałe kobiety: Marię Janion, Agnieszkę Graff, Kazimierę Szczukę i wiele innych. Dobrze, że doszło na nim do współpracy środowisk feministycznych z gospodarczymi. Aby nie skończyć na hasłach, potrzebne są nie tylko idee i koncepcje, ale też pieniądze służące ich realizacji.

[b]Pieniądze? Po co pieniądze? [/b]

Melanne Verveer – pełnomocnik ds. Globalnych Problemów Kobiet w Departamencie Stanu USA w rządzie Baracka Obamy powiedziała podczas Kongresu w Warszawie, że rola kobiet w życiu politycznym USA wzrosła, gdy środowiska feministyczne dostrzegły, że bez współpracy z innymi środowiskami, zwłaszcza gospodarczymi, kobiety zawsze będą zmarginalizowane. Jako przykład podała współpracę z największym w Stanach Zjednoczonych funduszem wyborczym EMILY's List "Early MoneyIs Like Yeast”, dysponującym 30 mln dolarów (pochodzącymi ze składek kobiet i aktywnie wspierającego kobiety startujące do kongresu na szczeblu federalnym i stanowym). Chciałybyśmy stworzyć podobny fundusz w Polsce.

[b]Mężczyźni nie czują się zaniepokojeni działaniami pań? [/b]

Wielu mężczyzn wyraża uznanie dla naszych działań i podpisuje list prof. Wiktora Osiatyńskiego wspierający postulaty kobiet. Trzeba pamiętać, że deklarujemy współpracę na zasadzie partnerskiej. Nigdzie na kongresie nie pojawiło się hasło, że chcemy świata bez mężczyzn.

[b] Pojawił się za to postulat utworzenia w rządzie urzędu rzeczniczki do spraw kobiet i równości. Jest już podobny urząd, po co nam kolejny? [/b]

Chodzi nam o stworzenie gwarancji ustawowych, instytucjonalnych i społecznych dla równego statusu kobiet i mężczyzn oraz przeciwdziałanie dyskryminacji. Dlatego Kongres Kobiet Polskich rozpoczął starania o powołanie takiego urzędu. Jego celem byłoby działanie edukacyjne, monitorujące, poznawcze, kontrolne, interwencyjne, promocyjne, polityczne na poziomie europejskim, krajowym oraz lokalnym.

[b]Ale po co nam kolejny urząd? Mamy rzecznika ds. równego traktowania Elżbietę Radziszewską. [/b]

Myślę, że urząd rzecznika ds. kobiet powinien być niezależny, ponadpartyjny. Według mnie nie byłoby dobrym rozwiązaniem powołanie go przy rządzie. Osoba sprawująca tę funkcję powinna rozliczać się przed parlamentem. Kontrola społeczna byłaby wtedy nad nim dużo większa. Rzecznik powinien być wyposażony w odpowiednie kompetencje, m.in. prawo występowania do Trybunału Konstytucyjnego. To natychmiast stawiałoby go w zupełnie innej pozycji niż obecnego pełnomocnika rządu ds. równego statusu prawnego panią minister Elżbietę Radziszewską. Byłoby też dobrze, gdyby rzecznikiem ds. kobiet była osoba znana i rozpoznawalna, która umiałaby dotrzeć do mediów i odpowiednich władz. Rzecznik powinien mieć także swoich wojewódzkich reprezentantów. Oczywiście w czasach, gdy są tak ogromne cięcia budżetowe, nie musi to być rozbudowany urząd. Wystarczy niewielka grupa dobrze pracujących osób, które miałyby koncepcję, potrafiły prowadzić wszystkie legislacyjne sprawy i nawiązać współpracę z podobnymi instytucjami UE.

[b]Liczy pani, że unijne instytucje skłonią Polskę do przyznania kobietom przywilejów? [/b]

W Unii demokracja jest dłużej niż u nas. Możemy obecnie korzystać z unijnych rozwiązań i pieniędzy. Skoro w gospodarce byliśmy w stanie całkiem dobrze sprostać standardom UE, możemy teraz szybciej zmniejszyć dystans w sprawach kobiet.

[ramka] [b]Henryka Bochniarz[/b] jest ekonomistą i menedżerem. W latach 1978 – 1990 należała do PZPR. W rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego w 1991 roku była ministrem przemysłu i handlu. Następnie stworzyła firmę doradczą Nicom Consulting. Od 2006 roku jest szefem polskiego oddziału Boeing International. Kieruje także Polską Konfederacją Pracodawców Prywatnych Lewiatan [/ramka]

[b]Rz: Współorganizowała pani niedawny Kongresu Kobiet Polskich, który przedstawił postulat parytetów dla kobiet. Po co nam parytety? [/b]

[b]Henryka Bochniarz:[/b] Parytety uważam za potrzebne, skoro w Sejmie jest 20 proc. kobiet, a w Senacie 8 proc. Z tym że są one metodą skuteczną pod warunkiem, że nie wprowadza się ich fikcyjnie. We Francji są partie, które wolą płacić kary finansowe, niż przestrzegać parytetowych zapisów na listach. Co z tego, że u nas niektóre z partii same deklarowały wprowadzenie parytetów, gdy w praktyce dla kobiet rezerwowano ostatnie miejsca. Jeśli zatem parytety miałyby przynieść zamierzony skutek, to musiałaby obowiązywać zasada, że jeśli nie ma na nich 50 proc. kobiet, to listy nie są rejestrowane.

Pozostało 91% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości