Żaden rząd najdoskonalszy bez dzielnej władzy wykonawczej stać nie może. Szczęśliwość narodów od praw sprawiedliwych, praw skutek od ich wykonania zależy. Doświadczenie nauczyło, że zaniedbanie tej części rządu nieszczęściami napełniło Polskę". Taką lekcję pozostawili nam ojcowie ustawy rządowej z 3 maja 1791 r.
Konstytucja 3 maja i długi, trwający kilka dziesięcioleci, proces reformy społecznej, który ona przypieczętowała, pozostaje do dziś symbolem polskiego marzenia o nowoczesności. Trzy pokolenia wybitnych Polaków – od Stanisława Konarskiego i braci Załuskich po Hugona Kołłątaja i Ignacego Potockiego – wykuwały w mozole publiczne instytucje kultury, nauki i oświaty, by wlać w obywateli ducha nowoczesnego polskiego narodu. Trzy pokolenia, tyle trwała najbardziej udanana razie polska przygoda z modernizacją. Bez uruchomionego wówczas procesu, bez zbudowanych wówczas instytucji, wreszcie bez przypieczętowania tego aktem ustanowienia poprzez konstytucję nowoczesnego narodu politycznego losy Polski mogłyby się potoczyć zgoła inaczej.
Jednak nasza pamięć historyczna jest dzisiaj tak zwichrowana i nieprzejrzysta dla nas samych, że inspirujące wydarzenia z naszej przeszłości, które czcimy świętami narodowymi, nie niosą zazwyczaj żadnego istotnego sensu. Świętując jutro 3 Maja, powinniśmy w jego świetle zobaczyć nas samych i porównanie to nie powinno nas napawać optymizmem.
Potrzebne nowe otwarcie
Dzisiejsza Polska coraz bardziej przypomina sytą i zamożną Polskę saską, w której dobro publiczne było niewolnikiem prywatnych interesów, ku powszechnemu zadowoleniu jej coraz bardziej gnuśnych obywateli. Tymczasem rozwój, zamożność, nowoczesność, jeśli mają mieć trwałe podstawy, wymagają samodyscypliny, dobrej organizacji, współpracy w małych grupach i silnej więzi zaufania łączącej całe społeczeństwo, której zasadniczymi nośnikami są więź i tożsamość narodowa.
Polska coraz wyraźniej potrzebuje dzisiaj nowego otwarcia. Stoją przed nami gigantyczne wyzwania rozwojowe o charakterze strategicznym. Dość powiedzieć, że do 2030 r. będziemy musieli na szeroko rozumianą infrastrukturę wydać ok. 300 mld euro. Taka skala inwestycji wymaga poważnej narodowej debaty i skrajną naiwnością jest oczekiwać, że wykona ją za nas jakiś mityczny rynek. Przeciwnie, do tego właśnie służy państwo – do organizacji zbiorowej energii, do kumulowania nieosiągalnych dla podmiotów prywatnych kapitałów, do wkraczania tam, gdzie rynek przestaje być racjonalny i skuteczny, a także do stymulowania rozwoju tam, gdzie spontanicznie nie powstaje.