Redaktorów z „Gazety Wyborczej” ceni się albo nie, ale trudno przejść obok ich tekstów obojętnie. Wojciech Czuchnowski jest nietypowy. Oczywiście, skoro na festynie człowiek zajrzy na pokaz Cyganki łykającej widelce, to przecież i przeglądając „GW” zatrzyma czasem wzrok na jego tekście. Jeśli artykuł jest krótki, można spróbować doczytać do końca.
Oto wrażenia Czuchnowskiego z lektury listu dwóch członków zarządu Presspubliki do rektora KUL, w którym składają oni na jego ręce przeprosiny dla czytelników „Rzeczpospolitej” za opublikowanie przez nią krótkiego wywiadu z Grzegorzem Braunem. Ten reżyser znany jest z tego, że niedawno na spotkaniu koła studenckiego na KUL nazwał nieżyjącego abp. Józefa Życińskiego „kłamcą” i „łajdakiem”. „Rz” wydrukowała krótką rozmowę z autorem tych słów, a obok – wywiad ze Stanisławem Obirkiem, który Brauna wypowiedź jednoznacznie potępił. Wcześniej rektor KUL, wzorem premiera walczącego z kibicami, zamknął na rok całe koło studenckie. Jako żywo, przypomina to czasy najbardziej haniebnych wydarzeń w dziejach polskiego szkolnictwa, by uderzyć w patetyczną nutę, zanim na ziemię ściągnie nas Czuchnowski.
„Z ulgą czytam list wiceprezesów Presspubliki, wydawcy "Rzeczpospolitej" do rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Maciej Łętowski i Artur Sierant przepraszają w nim za publikację we wtorkowej "Rz" wywiadu z reżyserem Grzegorzem Braunem, oszczercą, który brutalnie zaatakował niedawno zmarłego arcybiskupa Józefa Życińskiego”. Kulturalnie, prawda? Dalej redaktor „GW” cytuje złotą myśl Łętowskiego i Sieranta: „Są poglądy, które nie korzystają z przywileju udziału w debacie publicznej na takich samych prawach, jak inne”. Czuchnowski, któremu poglądy kazały kiedyś z chirurgiczną precyzją opisywać zwłoki prezydenta Kaczyńskiego po katastrofie w Smoleńsku, nie bierze groźby wykluczenia do siebie. Przychodzi bowiem w jego tekście czas na ostateczne pchnięcie. „Od listu odciął się już prezes Presspubliki, Paweł Bień (stwierdził, że to prywatne zdanie Łętowskiego i Sieranta), a na prawicowych forach internetowych, wiceprezesów obrzuca się kalumniami zarzucając im współpracę z rządem i "Gazetą Wyborczą". (...) Ciekawe, ilu dziennikarzy w redakcji "Rzeczpoposlitej" podpisałoby się pod listem Łętowskiego i Sieranta?”.