Wielkie rozczarowanie Jarosławem Kaczyńskim nastąpiło u posła Poncyliusza w październiku 2010 roku.
Odbyłem wtedy rozmowę z osobą do dziś bliską Kaczyńskiemu, która nakreśliła mi jego obecny sposób myślenia. Opowiedziała, że od teraz nie będzie już żadnej tolerancji dla jakiegokolwiek odstępstwa od linii. Wtedy wiedziałem, że to już koniec. Strasznie mocno uderzyło mnie to, że prezes mojej partii nie pojawił się na zaprzysiężeniu prezydenta. Powinien był. Ale przecież zawsze byłem osobą nieco odrębną, nie do końca charakterystyczną dla linii. Wtedy były w PiS jeszcze różne skrzydła. I ja byłem jednym z nich. (…) Byłem w stanie uznawać rozmaite ekstrawagancje Jarosława Kaczyńskiego, ale gdy miałem przekonanie, że to do czegoś zmierza. Kompletnie jednak nie rozumiałem, jak można, dzięki spokojnej retoryce, dostać w I turze wyborów prezydenckich poparcie sześciu milionów wyborców i chwilę potem to wszystko odrzucić? Zrozumiałem, że to koniec, że ta partia nie zmierza po władzę.
Wśród powodów rozłamu w PiS Paweł Poncyliusz podaje m.in. wyrzucenie Elżbiety Jakubiak, wspomina także o rozmowach Jarosława Kaczyńskiego z Joanną Kluzik-Rostkowską.
Czy było coś złego w tym, że zapytała, czy zostanie wicemarszałkiem Sejmu? Czy swoją pracą nie zasłużyła na to? Usłyszała jednak, że stanowisko już wcześniej obiecano Markowi Kuchcińskiemu – osobie bezbarwnej i bez żadnych politycznych osiągnięć. Dlaczego? Czy to się przysłużyło Prawu i Sprawiedliwości? Niech każdy oceni sam. Joanna zadzwoniła do mnie po tym spotkaniu. I powiedziała: „Wiesz co, znam Jarka 20 lat. Po tym spotkaniu już nigdy nie będzie tak samo”. Miała rację. Takie potraktowanie Joanny pokazywało nam, czego możemy się spodziewać dalej.
Paweł Poncyliusz twierdzi, że Jarosław Kaczyński nie ma pomysłów na rozwiązywanie problemów, a jego działania opierają się na taktyce „dopaść Tuska”