Takie tezy są formułowane właśnie po to, by poruszyć umysły i sprowokować dyskusję. Nie ma więc nic złego ani zaskakującego w tym, że zwolennicy Kaczyńskiego rzucili się na Bratkowskiego. Zabawne jest tylko to, że niektórzy z nich zrobili to tak, jakby chcieli udowodnić, że Bratkowski ma sporo racji.?
Naczelny "Newsweeka" krytykuje dziennikarzy, których oburzyły słowa Stefana Bratkowskiego:?
Najpierw Piotr Gursztyn w „Rzeczpospolitej”, a następnie Tomasz Skłodowski na stronie portalu Wpolityce.pl sięgnęli po argument rodzinno-personalny: Stefan Bratkowski, oskarżający obóz PiS o ciągoty faszyzujące, sam ma w rodzinie człowieka odsiadującego 10-letni wyrok za napaść z nożem w ręku. W chwili, gdy ten argument został użyty, kończy się cywilizowana polemika zakładająca, że uczestnicy sporu odpowiadają tylko za poglądy, które sami wypowiedzą, i za czyny, których sami dokonają. W naszym kręgu cywilizacyjnym działania i opinie innych osób, nawet bliskich i krewnych, nie obciążają indywidualnego konta danego człowieka. ?
Według Maziarskiego - w obozie PiS "mentalna scheda po autorytaryzmach" jest wciąż żywa.?
Wystarczy przypomnieć słynną wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który jako premier zaatakował redaktorów „Gazety Wyborczej”, mówiąc, że rodzice wielu z nich byli działaczami Polskiej Partii Komunistycznej i pewnie dlatego dziś krytykują PiS.?