Publicysta "Newsweeka" żegna się z Platformą

Aleksander Kaczorowski na łamach „Newsweeka” daje upust emocjom, które najlepiej oddaje tytuł jego artykułu: „Nie zagłosuję już na PO”. A wszystko przez brak programu partii rządzącej

Publikacja: 20.06.2011 19:27

Publicysta "Newsweeka" żegna się z Platformą

Foto: W Sieci Opinii

 

Jednym z najgłupszych stwierdzeń minionego tygodnia było to, jakoby PO skręciła w lewo. Trzeba mieć bardzo ograniczoną zdolność rozumowania, by dopatrzeć się lewicowości w partii, która obniżyła podatki dla najlepiej zarabiających, a zamiast żłobków i przedszkoli buduje stadiony. (...) Istotnie, przejawem wrażliwości społecznej jest przygarnięcie osoby, która potrzebowała 20 lat, by się zorientować, kim jest Jarosław Kaczyński, jej były szef z „Tygodnika Solidarność”, następnie premier rządu, w którym była ministrem, a wreszcie niedoszły prezydent.

 

Kaczorowski nie oszczędza PJN, ale nie kryje przede wszystkim wielkiego rozczarowania rządami Platformy.

 

Z rozbawieniem obserwowałem, jak tych kilkanaście osób (PJN – red.) – w końcu posłów, byłych ministrów, ludzi wykształconych (niektórzy zdaje się nawet po prawie) – nie było w stanie przez pół roku poprawnie wypisać wniosku o rejestrację stowarzyszenia. (...) Pastwię się tak nad panią Kluzikową, bo choć od kongresu PO w Trójmieście minął tydzień z okładem, wciąż nie mogę się pozbyć wrażenia niesmaku. Nie z powodu pani Kluzikowej – ona zachowała się doskonale cynicznie, w sposób przewidywalny, całkiem w stylu Prezesa – tylko z powodu Tuska.

(...) Głosowałem na Platformę Obywatelską, wcześniej na Unię Wolności i Kongres-Liberalno-Demokratyczny. Wiem i rozumiem, że polityka to nie jest zajęcie dla dziewic orleańskich i że partia, która chce przejąć władzę i wywrzeć wpływy na losy kraju w pożądanym przez siebie kierunku, musi iść na kompromis, stawać w polu szeroką ławą. Ma to jednak sens tylko wtedy, gdy czemuś służy – a dziś Platforma służy tylko interesom swoich oficjeli, z których wielu wyróżniło się przez ostatnie cztery lata rażącą kompetencją.

 

Wnioski Kaczorowskiego są chyba nawet dla niego samego przygnębiające.

Partia Jarosława Kaczyńskiego jako jedyna odwołuje się do katolickiej nauki społecznej i akcentuje znaczenie rodziny. Wyborcy PiS nie sa głupi i na ogół zdaja sobie sprawę z tysięcznych wad tego ugrupowania. Jest to jednak jedyna partia, która mówi o sprawach ich dotyczących, o realnych problemach setek tysięcy polskich rodzin. Platforma mówi już wyłącznie o sobie. Oglądałem kongres PO w telewizji i nie czułem nic, oprócz niesmaku i żalu. Widziałem ludzi, z którymi już nic mnie nie łączy. To nie tak miało być, panie premierze - kończy Aleksander Kaczorowski.


Jednym z najgłupszych stwierdzeń minionego tygodnia było to, jakoby PO skręciła w lewo. Trzeba mieć bardzo ograniczoną zdolność rozumowania, by dopatrzeć się lewicowości w partii, która obniżyła podatki dla najlepiej zarabiających, a zamiast żłobków i przedszkoli buduje stadiony. (...) Istotnie, przejawem wrażliwości społecznej jest przygarnięcie osoby, która potrzebowała 20 lat, by się zorientować, kim jest Jarosław Kaczyński, jej były szef z „Tygodnika Solidarność”, następnie premier rządu, w którym była ministrem, a wreszcie niedoszły prezydent.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości