PO-LISa na życie

Lis konsekwentnie dowodził, że nie interesują go poglądy i polityczne plany Kaczyńskiego

Publikacja: 07.10.2011 17:15

PO-LISa na życie

Foto: W Sieci Opinii

 

Opisane działania są nie tylko koniunkturalną, obłędną, wyborczą zagrywką obrazującą niemoc intelektualną salonu; są przede wszystkim wyjątkowo szkodliwe z punktu widzenia interesów Rzeczpospolitej. Ktoś bardziej dosadny mógłby to dzieło porównać do poczynań piątej kolumny. Czymże jest bowiem ta histeryczna, zakłamana, antyniemiecka interpretacja słów J. Kaczyńskiego i jej zintensyfikowana promocja w kraju i u sąsiadów nad Łabą? Czemu ma służyć? Poprawie stosunków polsko-niemieckich? Stworzeniu fundamentów realnego (nie wydumanego) partnerstwa (tego "tylko" się przecież od lat domaga J. Kaczyński)?

Kaczyński w swych luźnych rozważaniach na temat różnych polityków napisał o A. Merkel:

"Nie sądzę, żeby kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności, nie będę jednak tego przeświadczenia rozwijał, zostawiam to politologom i historykom".

 

Kiedy Lis zażądał od lidera PIS sprecyzowania powyższej myśli, ten stwierdził:

„Czy pan nie zna polskiego? Było wynikiem, że połączyły się dwie części Niemiec, pojawiły się napięcia i potrzebna była osoba ze wschodniej części Niemiec. Resztę zostawmy politologom”.

Dużo więcej w tym aspekcie powiedział - fakt, że nieoficjalnie – R. Sikorski. W rozmowie z zastępcą sekretarza stanu USA oświadczył m.in.:

"Niemcy wydają się mieć układ z Rosją. A w zamian niemieckie koncerny robią interesy w Rosji na setki miliardów euro”.

Podzielam oczywiście opinię szefa MSZ. Jest ona z resztą kompatybilna z tym, co przez lata mówił - niekoniecznie tak dosadnie, wprost – J. Kaczyński. Dlaczego więc i jej polskie media nie poświeciły kilku dni nieustannej reklamy: nie sugerowały, iż minister Sikorski jest zadeklarowanym germanofobem, komplikuje polsko-niemieckie pojednanie, stanowi zagrożenie dla integracji europejskiej, wzajemnego zaufania, etc., etc.?

 

Odpowiedź jest oczywiście banalna i jeszcze bardziej smutna.

Lis, w trakcie poniedziałkowego pojedynku konsekwentnie dowodził, że nie interesuje go prawda na temat poglądów, politycznego planu J. Kaczyńskiego; chodziło mu jedynie o utrwalenie stereotypów. Zamiast pytać, wyrokował: o tym, że lider PIS, pisząc na temat "zakamuflowanej opcji niemieckiej" miał na myśli wszystkich Ślązaków, że nie zna kandydatek, których twarze wykorzystuje w kampanii, etc., etc. Robił to wbrew faktom, logice, elementarnej uczciwości. W tym kontekście należy oceniać także całą wspomnianą szopkę stworzoną wokół fragmentu z

książki Kaczyńskiego o A. Merkel.

 

Wydaje się, że obserwowana nagonka jest także wybitnie wygodna dla samego autora "Co z tą Polską?". Pozwala odwrócić uwagę od jego ostentacyjnej porażki, upadku Lisa jako dziennikarza, publicysty, osoby mającej aspiracje, by kształtować opinie mas. Wygrana PO jest więc dla Tomasza swoistą polisą na życie, a raczej trwanie w obiegu publicznym, piastowanie ról, dla których stracił legitymację moralną i intelektualną. Kto nie ma w głowie, ten ma w nogach… Niektórzy tacy, zdruzgotani własną ułomnością, kopią poniżej pasa.

 

 

Opisane działania są nie tylko koniunkturalną, obłędną, wyborczą zagrywką obrazującą niemoc intelektualną salonu; są przede wszystkim wyjątkowo szkodliwe z punktu widzenia interesów Rzeczpospolitej. Ktoś bardziej dosadny mógłby to dzieło porównać do poczynań piątej kolumny. Czymże jest bowiem ta histeryczna, zakłamana, antyniemiecka interpretacja słów J. Kaczyńskiego i jej zintensyfikowana promocja w kraju i u sąsiadów nad Łabą? Czemu ma służyć? Poprawie stosunków polsko-niemieckich? Stworzeniu fundamentów realnego (nie wydumanego) partnerstwa (tego "tylko" się przecież od lat domaga J. Kaczyński)?

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Duda i Tusk szkodzą Polsce stając po złej stronie Netanjahu
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Wyjątkowa jednomyślność Dudy i Tuska w sprawie Netanjahu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Karol Nawrocki zrzuca dres i wchodzi na terytorium Konfederacji
Publicystyka
Tomasz Kubin: O przyjęciu euro w Polsce, czyli o wyższości polityki nad prawem i gospodarką
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Elvis Presley – gdyby żył, miałby 90 lat. Był metaforą Ameryki