Flirt Leszka Millera z PO może być zagrożeniem dla SLD

Były premier zręcznie cementuje Sojusz i sprawia, że o partii jest głośno w pozytywnym znaczeniu. Do szczęścia brakuje mu wejścia do koalicji rządzącej.

Aktualizacja: 24.10.2011 21:06 Publikacja: 24.10.2011 21:03

Wydawało się, że wybór Leszka Millera na szefa nowego Klubu Parlamentarnego SLD oznacza otwarcie sezonu łowów na lewicowych posłów dla Ruchu Palikota i Platformy Obywatelskiej. Tymczasem po głośnym odejściu do RP Sławomira Kopycińskiego, które nie było zresztą związane z wyborami na szefa klubu, o dalszych transferach nic nie słychać.

Europosłanka Joanna  Senyszyn, którą wymieniano jako ewentualną uciekinierkę do Ruchu Palikota, brutalnie zaatakowała w swoim blogu Kopycińskiego. Oskarżyła go m.in., że będąc szefem świętokrzyskiego SLD, doprowadził tę organizację do całkowitego paraliżu. Po takim tekście transfer Senyszyn jest mało prawdopodobny.

Sam Miller zręcznie cementuje partię. Ogłosił, że nie będzie kandydował na szefa partii, ciągle się tego trzyma. A dla wielu ludzi powrót Millera na szefa SLD byłby nie do przyjęcia. Spotkał się z premierem Donaldem Tuskiem, a owocem tej rozmowy jest potwierdzenie, że Sojusz będzie miał w tej kadencji swojego wicemarszałka. Miller dopieszcza wszystkie środowiska wokół SLD – od Włodzimierza Cimoszewicza, przez wszystkich byłych przewodniczących partii, po europosłów Sojuszu. Jest też zwolennikiem grubej kreski, którą proponuje oddzielić przeszłość i zacząć wszystko od nowa.

Działacze na razie to akceptują. Uważają też, że trzeba dać sobie rok na głębokie reformy. – Jeżeli przez ten czas zmieni się sposób funkcjonowania partii, to mamy szansę przetrwać – mówi "Rz" jeden z polityków Sojuszu.

Millerowi do pełni szczęścia brakuje wejścia do koalicji rządzącej albo przynajmniej ustawienia się w roli niezbędnego partnera w parlamencie.

– To byłoby coś, bo w partii nikt nie wierzy w koalicję – podkreśla warszawski działacz Sojuszu. – Raczej traktujemy to jako piękną bajkę, która się nie ziści.

Zysk z takiej operacji byłby ewidentny – partia mocno zyskałaby na znaczeniu. Ale mogą być i straty.

Sojusz musi określić swoją tożsamość i zdecydować, o interesy których wyborców chce dbać. Tegoroczna kampania była adresowana do wszystkich. W rezultacie wyborcy uznali, że jest to kampania adresowana do nie wiadomo kogo, i oddali głos na bardziej wyraziste ugrupowania. Ewentualne popieranie rządu może utrudnić określenie tożsamości lewicowej.

– A jeżeli PO zechce naszymi rękami przeprowadzać reformy, których nie będzie popierało PSL, to całkowicie znikniemy ze sceny – ostrzega polityk Sojuszu.

Wydawało się, że wybór Leszka Millera na szefa nowego Klubu Parlamentarnego SLD oznacza otwarcie sezonu łowów na lewicowych posłów dla Ruchu Palikota i Platformy Obywatelskiej. Tymczasem po głośnym odejściu do RP Sławomira Kopycińskiego, które nie było zresztą związane z wyborami na szefa klubu, o dalszych transferach nic nie słychać.

Europosłanka Joanna  Senyszyn, którą wymieniano jako ewentualną uciekinierkę do Ruchu Palikota, brutalnie zaatakowała w swoim blogu Kopycińskiego. Oskarżyła go m.in., że będąc szefem świętokrzyskiego SLD, doprowadził tę organizację do całkowitego paraliżu. Po takim tekście transfer Senyszyn jest mało prawdopodobny.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości