Adam Zawadzki: Opuścił pan PiS ze względów ideowych. Po kampanii prezydenckiej 2010 roku z partii Jarosława Kaczyńskiego odeszli twórcy PJN. Teraz obserwujemy rebelię „ziobrystów”. Czy pana zdaniem jest jeszcze możliwość odbudowania PiS jako partii wielonurtowej?
Marek Jurek:
Odeszliśmy ze względu na sabotowanie prac nad potwierdzeniem w Konstytucji prawa do życia i szerzej – na stosunek kierownictwa partii do chrześcijańskich zasad społecznych. PiS i potem ciągle w tych sprawach zawodził, nawet w sytuacjach tak oczywistych jak traktat lizboński, „sprawa Agaty” (gdy faktycznie obniżono poziom ochrony życia w Polsce), czy sprawa Krzyża przed Trybunałem Strasburskim.
Był i drugi powód – nielojalność środowiska Jarosława Kaczyńskiego. Niewinne pytania Zbyszka Ziobro na temat przyszłości partii to nic w porównaniu z medialną swawolą współpracowników prezesa Kaczyńskiego w czasie prac konstytucyjnych. Dziś insynuują Ziobrze, że „obiektywnie wspiera” PO – ale to oni wtedy otwarcie współpracowali z PO, więc rozbijali prawicę. Miał rację poseł Dariusz Kłeczek, że gdyby obowiązywały ich wymagania, które stawiają innym – wszyscy powinni wylecieć z PiS.