Polityka miłości oznaczała alternatywę wobec polityki nienawiści stosowaną przez PiS i odnosiła się do wyborów w 2007 r. Dziś to pojęcie nic nie oznacza. Dziś PO uprawia politykę ratowania Polski przed skutkami kryzysu. Chce też utrzymać to, co można w wielkim skrócie nazwać bardzo korzystną sytuacją Polski jako jednego z najdynamiczniej rozwijających się krajów UE. To nie jest więc polityka strachu, ale rozwoju Polski.
(…) PO nigdy nie mówiła, że nie ma kryzysu. Mówiliśmy, że jesteśmy partią, która uchroniła Polskę przed kryzysem i jego skutkami, i że mamy program, który pozwala dalej nas przed nim chronić. Dlatego ludzie uwierzyli nam, a nie różnym populistom i demagogom, którzy głosili hasła o jednoczesnym obniżaniu podatków, wzroście wydatków czy zwiększeniu płacy minimalnej.
Dalej już mamy dobrze znanego Stefana Niesiołowskiego, który w obronie expose premiera Tuska mówi: