Reklama
Rozwiń
Reklama

Paweł Lisicki: Wydarzenie w Poznaniu to jakaś tragifarsa

Redaktor naczelny „Uważam Rze” Paweł Lisicki na łamach „Faktu” skomentował trudną sytuację w prokuraturach

Publikacja: 12.01.2012 10:01

Paweł Lisicki: Wydarzenie w Poznaniu to jakaś tragifarsa

Foto: W Sieci Opinii

Lisicki komentuje określenie Solidarnej Polski, która nazwała Polskę mianem „państwa samobójczego”:

Nie powiedziałbym, że Polska to państwo samobójcze. Ale na pewno groteskowe. Pod rządami PO dochodzi do dziwnych wydarzeń. Zarówno nominacja prok. Parulskiego, jak i rozdzielenie prokuratora generalnego od ministerstwa sprawiedliwości to efekty rządów Platformy. I ta sprawa zastanawia. Najpierw mamy dziwaczną konferencję prasową, w trakcie której dziennikarze są wypraszani z sali, potem strzał, niewielkie obrażenia, a parę godzin później zwierzchnik prokuratura Przybyła organizuje konferencję prasową i popiera wszystkie jego tezy. To wygląda jak jakaś tragifarsa.

Czy rząd ponosi za to polityczną odpowiedzialność?

To PO stworzyła strukturę, która przypomina trochę konflikt między ministrem Klichem a akredytowanym przy MAK Edmundem Klichem. Ci panowie w pewnym momencie bardziej zajmowali się zwalczaniem siebie nawzajem, niż sprawą. Między Seremetem a Parulskim jest bardzo podobnie. Każdy stara się pilnować zakresu swojej władzy, choć na lepszej pozycji w sensie formalnym jest ten pierwszy. Brak działania najpierw ministra sprawiedliwości, a potem premiera doprowadziły do sytuacji, że tego samego dnia dwóch najwyższych przedstawicieli prokuratur publicznie się kłóci. To musi obciążać rządzących.

Naczelny "Uważam Rze" mówi o braku szybkiej reakcji ministra sprawiedliwości i premiera:

Reklama
Reklama

To jest właśnie chęć zrzucenia z siebie odpowiedzialności. Zresztą trudno byłoby im zabrać głos sensownie, skoro tak długo tolerowana była ta dwuwładza. Poza tym jest jeszcze jeden powód milczenia premiera: w sensie formalnym nie jest on przecież zwierzchnikiem prokuratora generalnego. Platforma przygotowała reformę, która czyni kontrolę społeczną nad urzędem prokuratora rzeczą iluzoryczną. Nic dziwnego, że teraz jej politycy nie chcą komentować efektu swoich prac.

Zapytany, czy istniało porozumienie między Parulskim a Przybyłem, Paweł Lisicki odpowiada:

Trzeba zbadać, czy istniało porozumienie między prokuratorami Przybyłem a Parulskim. Zakładając nawet, że to była prawdziwa próba nieudanego samobójstwa, sam fakt, że potem prokurator Parulski poparł publicznie tezy swojego podwładnego, jest nie do przyjęcia. Mógł oczywiście wyrazić współczucie wobec Przybyła, ale przede wszystkim powinien przeprosić, że podległy mu urzędnik tak się zachował. W żadnym wypadku nie powinien sprawiać wrażenia, jakby akceptował takie zachowania. Poza tym prokurator Parulski zdezawuował swojego zwierzchnika – chyba czas, żeby pożegnał się ze stanowiskiem.

Publicystyka
Estera Flieger: Tzw. plan pokojowy zachęci Putina. Ile razy Zachód może popełniać ten sam błąd
Publicystyka
Estera Flieger: Polska wygrała los na historycznej loterii
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Włodzimierz Czarzasty jak kot. Ma dziewięć żyć i zawsze spada na cztery łapy
Publicystyka
Aleksander Hall: Polityczna zimna wojna PiS i KO szkodzi naszej wspólnocie
Materiał Promocyjny
Jak budować strategię cyberodporności
Publicystyka
Adam Czarnota, Maciej Kisilowski: Nowelizując konstytucję, nie zamieńmy siekierki na kijek
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama