Witold Gadowski: Ile trzeba mieć w sobie nieczystości, aby głosić moskiewskie kłamstwa?

Jak wygląda zdrada w naszych czasach? Reporter stawia pytania na blogu salon24.pl i czerpie z myśli Zbigniewa Herberta

Publikacja: 19.01.2012 15:40

Witold Gadowski: Ile trzeba mieć w sobie nieczystości, aby głosić moskiewskie kłamstwa?

Foto: W Sieci Opinii

Reporter stawia pytania na blogu salon24.pl i czerpie z myśli Zbigniewa Herberta. Okazuje się, że pointa jest wciąż aktualna.

Witold Gadowski rozważa:

Kiedy człowiek staje się zdrajcą? Nagle, jednym czynem? Czy też niezauważalnie poprzez trwający latami proces? W tym drugim przypadku, aby dostrzec sam fakt, trzeba stanąć odpowiednio wysoko, z odpowiedniego oddalenia zawyrokować. 

I zauważa:

Jak jednak ocenić postawę ludzi, którzy z uporem, z ogniem w oczach, powtarzają, kolportują rosyjskie, coraz mniej logiczne, wersje katastrofy smoleńskiej?

Co? Chcielibyście, abyśmy zamilkli?! Abyśmy nie przejawiali już tej, z waszego punktu widzenia – obrzydliwej bezczelności?

Od dwóch lat trwa przedziwna sytuacja. Rząd i rządowe organy robią wszystko, aby uciszyć zainteresowanie smoleńskimi wypadkami, a zwykli ludzie – nie szczędząc prywatnych pieniędzy, czasu i wysiłku – prowadzą bezprecedensowe, społeczne śledztwo.

To czego nie jest w stanie zrobić polskie państwo, czynią zwykli ludzie, zwykli obywatele.

To na co nie starcza odwagi rządzącym staje się obowiązkiem spontanicznie organizujących się kręgów.

Kto w tej sytuacji walczy o Polskę, kto wypełnia jej testament, kto ją ratuje z poniżenia i utraty godności?

Samozwańczy śledczy – zdaniem władzy niebezpieczni rozwalacze (czego?), czy też panowie Klich, Hypki, tabuny dziennikarzy urzędowo - rządowych (na wiktach TVN i sióstr) i wysokie komisje?

Już w czasach saskich narodził się pogląd, że im słabsza Polska, im mniej przeszkadza sąsiadom, tym jej niepodległość jest pewniejsza, bo przez szlachetnych sąsiadów gwarantowana.

Gadowski uważa, że:

Tragedia smoleńska ora naszą narodową psychikę i pokazuje realnie ile w nas Karola Levittoux, a ile popa Hapona, ile carskiego szpicla i galicyjskiego dekownika.

Lubimy o sobie myśleć heroicznie, chwalić się walkami dziadów, ale sami po krakowsku i kielecku wolimy zatrzaskiwać okiennice, nie słyszeć jak prawdę po rynsztokach gwałcą. (…)

Ile trzeba mieć w sobie nieczystości, aby uparcie głosić moskiewskie kłamstwa. Ile trzeba złej, antypolskiej, woli aby w kokpicie dostrzec naraz dwóch generałów. Ile trzeba mieć w sobie strachu, aby wiedząc o tym, że polscy śledczy w pierwszych godzinach po tragedii zostali przez Rosjan zamknięci pod strażą w hangarze, odebrano im komórki – w tym czasie Rosjanie bezkarnie grasowali po polu śmierci, mogli do kokpitu podrzucić nawet usta Lenina z mauzoleum – aby w takiej świadomości powoływać się na „rosyjskie ustalenia potwierdzone przez polską komisję”?!

W kabinie był nie tylko generał Błasik, ale i generał Buk – przynajmniej tak opowiada pan Jerzy Miller, przynajmniej tak słyszy przejęta Monika Olejnik – ikona polskiego dziennikarstwa.

Jest według niego i lepsza strona – choć w odróżnieniu od jednolitego frontu – mocno zatomizowana. Lecz:

Jeżeli myślisz, że ze swoimi odczuciami i wątpliwościami zostałeś sam, w odizolowanej kolonii – chcę ci powiedzieć, że ja też szukam, wątpię i nie mogę pojąć.

Miasto jeszcze się broni – ty jesteś miasto.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości