Bronisław Komorowski: Dlaczego tatusiowie muszą jechać gdzieś daleko?

Prezydent Bronisław Komorowski zdaje się lubić gospodarskie wizyty w jednostkach wojskowych. Ma wówczas do przekazania ważne treści

Publikacja: 20.01.2012 18:14

Bronisław Komorowski: Dlaczego tatusiowie muszą jechać gdzieś daleko?

Foto: W Sieci Opinii

Depesza Polskiej Agencji Prasowej – opis odwiedzin prezydenta w Jednostce Wojskowej Komandowsów dajemy tu bez skreśleń:

Ponad trzy godziny spędził w piątek prezydent Bronisław Komorowski w Jednostce Wojskowej Komandosów w Lublińcu. Rozmawiał z dowództwem, żołnierzami i ich rodzinami. Obejrzał też sprzęt i pokaz wyszkolenia; 23 komandosom wręczył odznaczenia.

Podczas wizyty w lublinieckim garnizonie prezydentowi towarzyszył minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.

Prezydent przyjechał do JWK przed godz. 9. Po powitaniu rozmawiał z dowództwem jednostki. Później obejrzał pokaz wyszkolenia, sprzęt i rozmawiał z żołnierzami wszystkich jednostek sił specjalnych, nie tylko tych z Lublińca.

23 żołnierzom zasłużonym w misjach zagranicznych Komorowski wręczył odznaczenia - Gwiazdy Iraku, Afganistanu i Czadu. Przed południem w garnizonowym klubie zwierzchnik sił zbrojnych spotkał się z rodzinami i dziećmi żołnierzy pełniących służbę w Afganistanie.

Dzieci i ich opiekunki przygotowały pokazy tańca, prezydentowi podarowano witraż z dedykacją.

Komorowski wręczył dzieciom drobne upominki ufundowane przez Kancelarię Prezydenta.

Dziękując dzieciom i ich opiekunkom, prezydent mówił, jak ważna jest aktywność kulturalna i wyrażanie postaw patriotycznych, a szczególnie działalność na rzecz rodzin wojskowych.

"To jest specyficzny obszar społeczny, bardzo ważny, szczególnie tam, gdzie mamy do czynienia z potrzebą pomocy rodzinom, opieki wzajemnej, sympatii wzajemnej, tam, gdzie tatusiowie są wysyłani przez ojczyznę czasami daleko poza Polskę i funkcjonują przez jakiś czas w sytuacji dużego zagrożenia" - podkreślił.

"Tu jest wszystko jasne - dlaczego tatusiowie muszą jechać gdzieś daleko - bo służą ojczyźnie, ale jest też jasne dlaczego chcą stamtąd wracać" - dodał. Na koniec zrobiono wspólne zdjęcie z prezydentem.

Po raz ostatni prezydent Komorowski odwiedził lubliniecką jednostkę blisko rok temu, wówczas nosiła jeszcze inną nazwę - 1. Pułk Specjalny Komandosów.

Poza spotkaniem z żołnierzami w programie piątkowej wizyty prezydenta w woj. śląskim jest spotkanie w lublinieckiej komendzie policji, spacer po rynku i zwiedzanie Muzeum Pro Memoria Edith Stein - upamiętniającego świętą, która przed laty była związana z Lublińcem, a dziś jest patronką tego miasta.

(…) Nazwa Jednostka Wojskowa Komandosów funkcjonuje od października ubiegłego roku. Wcześniej był to 1. Pułk Specjalny Komandosów. Powstał on w 1993 r. na bazie 1. Batalionu Szturmowego. Uważany jest za jedną z najlepszych jednostek wojskowych w Polsce, słynie z wysokiego poziomu wyszkolenia żołnierzy. Pułk przygotowany jest do prowadzenia działań specjalnych w czasie pokoju, kryzysu i wojny. (…) Rodowód jednostki sięga 1957 roku, kiedy w Krakowie powstała kompania rozpoznawcza stacjonująca w koszarach 16. Batalionu Szturmowo-Rozpoznawczego. W 1986 r. jednostka została przeniesiona do Lublińca. (…) Komandosi z Lublińca byli wysyłani na misje do Iraku, Afganistanu, Macedonii, Pakistanu i Kongo.

Doprawdy zadziwia nas zdolność pana prezydenta, by zawsze właściwe dać rzeczy słowo.

Publicystyka
Estera Flieger: Dlaczego rezygnujemy z własnej opowieści o II wojnie światowej?
Publicystyka
Ks. Robert Nęcek: A może papież z Holandii?
Publicystyka
Frekwencyjna ściema. Młotkowanie niegłosujących ma charakter klasistowski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem