Krytyczne teksty obnażające hucpę rządzącej Platformy w sprawie ACTA można przeczytać na niektórych portalach internetowych i w nielicznych gazetach, a mainstreamowe media jak najbardziej poważnie tłumaczą zmianę stanowiska Premiera Tuska w tej sprawie.
Przypomnijmy tylko, że niecałe dwa tygodnie temu Premier Tusk wydał dyspozycję polskiej ambasador w Tokio, żeby podpisała porozumienie ACTA, mimo że już wtedy trwały intensywne protesty internautów. Dodał do tego komunikat, że nie będzie ulegał „brutalnemu szantażowi” kogokolwiek, ale jak w wielu miastach, mimo siarczystych mrozów, pojawiły się setki i tysiące protestujących z transparentami nie pozostawiającymi wątpliwości, kogo uważają za winnego tego, co się stało, natychmiast spuścił z tonu.
Zdaniem Kuźmiuka, premier zaczął od subtelnego wskazania winnych:
Okazali się nimi minister kultury Bogdan Zdrojewski i minister administracji i cyfryzacji Michał Boni, którzy niedostatecznie przypilnowali konsultacji społecznych w sprawie ACTA. Boni, który przez poprzednie 4 lata był swoistym piorunochronem tego rządu i tym razem jako jedyny z tej ekipy rządowej przepraszał internautów, a nawet ponoć złożył dymisję na ręce premiera. Przecieki z ostatniego posiedzenia rządu nie pozostawiały wątpliwości. Premier Tusk rozzłościł się (car rozsierdiłsja), nerwowo szuka jakiegoś wyjścia z sytuacji.
I wyjście znalazł.
Wstrzymał ratyfikację porozumienia ACTA (choć takiego kroku w sensie prawnym podjąć nie można) i rozpoczął na dużą skalę konsultacje społeczne, w których, jak można się spodziewać, na wszelkie sposoby będzie się znieczulać internautów. W ostatni piątek zaczęli je już jego przyjaciele polityczni z Gdańska (prezydent Adamowicz) i to w historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej, ale okazało się, że tzw. zwykli zjadacze chleba mogli tam zadać tylko dwa pytania, bo przedstawiciele władzy (minister Boni) mieli już umówione następne spotkania.