W rozmowie z portalem wpolityce.pl:
Jeśli minister Graś czuje się poszkodowany przez media, uważa, że napisały one o nim nieprawdę, to oczywiście ma prawo wytoczyć im proces cywilny. Natomiast jeśli premier, w trakcie oficjalnej konferencji, zapowiada, że będą wytaczane w tej sprawie procesy, to dla mnie brzmi to jak przestroga, próba zniechęcenia dziennikarzy do drążenia tematu. Rodzaj nieformalnej cenzury prewencyjnej.
Niedawno Świetlik napisał, że pisanie o korupcji jest dziś w Polsce bardziej niebezpieczne niż branie łapówek. Teraz tłumaczy:
Zarówno polski system prawny pozwalający ścigać dziennikarzy z przepisów prawa karnego jak i orzecznictwo sądów nie sprzyjają wolności słowa. Pozwolę sobie na kolejną zgryźliwość: ściganie "pomówień" i "zniesławień" idzie w Polsce pełną parą. W przypadku walki z korupcją można mieć wątpliwości, czy tak jest, wystarczy wspomnieć losy afery hazardowej, której przecież oficjalnie nie było.
I zauważa: