Donald Tusk sugeruje, że za Smoleńsk odpowiada Lech Kaczyński

Premier w natarciu - to już wyraźny zwrot w obowiązującej narracji. Widać, że powracają ostre sformułowania i obarczanie winą nieżyjącego prezydenta i jego współpracowników

Publikacja: 21.04.2012 14:10

Donald Tusk sugeruje, że za Smoleńsk odpowiada Lech Kaczyński

Foto: W Sieci Opinii

Zaczęło się całkiem niewinnie - podczas długiej konferencji prasowej po nadzwyczajnym posiedzeniu rządu ws. zatwierdzenia "reformy 67" padło pytanie dotyczące protestów społecznych. Okazało się, że premier "nie ma poczucia, aby Polskę ogarnęła fala demonstracji". Odnosząc się do pojawiających się podczas protestów pytań o jego rozmowę z Władimirem Putinem 1 września 2009 r. najpierw odparł:

Rozmowa była dość krótka. Głównie pokazywałem premierowi Putinowi, gdzie mieszkam i pokazywałem trasę, jaką często przebiegam jako jogger. Pytaliśmy także siebie nawzajem, jak wygląda kwestia życia prywatnego w kontekście ochrony. Premier Putin m.in. powiedział, że jego ochrona siedzi u niego w kuchni, ja mówiłem, że ja mam zdecydowanie większy konfort, większą swobodę. I na tym wyczerpała się ta tajna rozmowa na molo, zaimprowizowana przez nas tylko po to, by móc pokazać delegacji rosyjskiej jak Sopot i Bałtyk wygląda z perspektywy mola. Ale ja wiem, że polityków tych, którzy uważają, że polityka polega na konspiracjach, spiskach, zabójstwach, zamachach, ta wersja nie usatysfakcjonuje.

Premier skończył, a dziennikarze zadawali kolejne pytanie – przerwał im – i wyraźnie poirytowany zaczął:

Kwestia katastrofy smoleńskiej obrasta kłamstwami. Autorami kłamstw są bez wyjątku ci, którzy chcą wmówić Polakom, że katastrofa smoleńska to wynik zamachu i spisku Tusk – Putin – Komorowski -Miedwiediew – każda fantazja się w debacie publicznej pojawiła. Takim samym kłamstwem jest teza o rozdzieleniu wizyt.

I podkreślał:

Powinniśmy też chyba zakończyć ten przesadnie, jak widać, ten taki dyskretny i delikatny sposób komentowania organizowania tej wizyty także przez ówczesnego prezydenta ponieważ to, że te kłamstwa mają taką żywotność wynika głownie z tego powodu, że zarówno ja, jak i moi współpracownicy z rządu wykazywaliśmy być może nadmierną delikatność w pokazywaniu tego jak naprawdę wyglądała współpraca prezydenta Lecha Kaczyńskiego z rządem, jak wygładało szanowanie Konstytucji, kompetencji poszczególnych organów, kto naprawdę decydował zgodnie z konstytucją o polityce zagranicznej, kto organizował wizyty zagraniczne niezgodnie z celami, jakie wyznacza rząd mimo, że tak nakazuje rząd, etc. etc. 

Donald Tusk dodał:

Nie było ze strony rządu żadnych nacisków na prezydenta Kaczyńskiego związanych z ewentualnymi zamiarami, o których nas nie informował - ewentualnymi zamiarami własnych obchodów uroczystości katyńskich w Smoleńsku. Prezydent Kaczyński nie przewidywał - nie miałem żadnej takiej informacji, że zamierza wspólnie ze mną, z rządem obchodzić rocznicę katyńską. Gdyby zatem przyjąć tezę, której ja nie podzielam, że doszło do rozdzielenia wizyt, to precyzyjnie nazwałbym tak: po ustaleniu, że jest wizyta premiera polskiego rządu na zaproszenie premiera rosyjskiego rządu, aby wspólnie uczcić ofiary katyńskie - pojawił się także konkretny projekt drugiej wizyty.

To jest jedno z wielu kłamst, które ma na celu zaciemnienie prawdy, ale także wyczyszczenie sumień tych, którzy w głębi duszy czują się bardziej odpowiedzialni niż by to wynikało z ich oficjalnych wystąpnień za to, co się stało 10 kwietnia.

Dominika Długosz z Polsat News – zwrociła premierowi uwagę, że o wizycie prezydenta Kaczynskiego w Katyniu mówiło się już w styczniu. I pytała, czy nie było możliwości, by na czele delegacji, w której wziąłby udział premier Donald Tusk, stał prezydent Lech Kaczyński?

Nie otrzymałem takiej propozycji od prezydenta Kaczyńskiego ani w styczniu, ani w lutym, ani w marcu, ani kiedykolwiek indziej na temat ewentulaności wspólnej wizyty. Nie było także informacji na temat daty czy sposobu obchodów, konkretnej wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Była notatka o sądowaniu przez przedstawiciela kancelarii prezydenta ze stroną rosyjską, bez powiadamienia polskiego rządu, na temat tego jak może wyglądać współpraca polsko-rosyjska przy takiej ewentualnej wizycie. 

Chcę państwu powiedzieć coś, co dobrze pamiętacie, ale co po 10 kwietnia zaczeło się zacierać się w pamięci – że współpraca z kancelarią prezydenta Lecha Kaczyńskiego jeśli chodzi o politykę międzynarodową dla polskiego rządu była niezwykle trudna – m.in. dlatego, że nasi partnerzy nie respektowali konstytucyjnego zapisu, zgodnie z którym o polityce w Polsce decyduje w Polsce rząd. A prezydent powinien wykonywać i reprezentować stanowisko rządu jeśli chodzi o politykę zagraniczną. (…) Zmarły prezydent Lech Kaczyński nie respektował tego zapisu – wielokrotnie mieliśmy takie przypadki, także jeśli chodzi o organizację tej wizyty. 

Schopenhauer, klasyk erystyki nie pięknej acz skutecznej, namawiał by w sytuacji, gdy argumentów brak - atakować przeciwnika. Premier najwyraźniej uznał, że należy to robić nawet, gdy nie może się bronić – bo nie żyje. Szef Platformy zaostrza narrację. Za chwilę Palikot opowie przed kamerami swoje "posmoleńskie dowcipy".

Zaczęło się całkiem niewinnie - podczas długiej konferencji prasowej po nadzwyczajnym posiedzeniu rządu ws. zatwierdzenia "reformy 67" padło pytanie dotyczące protestów społecznych. Okazało się, że premier "nie ma poczucia, aby Polskę ogarnęła fala demonstracji". Odnosząc się do pojawiających się podczas protestów pytań o jego rozmowę z Władimirem Putinem 1 września 2009 r. najpierw odparł:

Rozmowa była dość krótka. Głównie pokazywałem premierowi Putinowi, gdzie mieszkam i pokazywałem trasę, jaką często przebiegam jako jogger. Pytaliśmy także siebie nawzajem, jak wygląda kwestia życia prywatnego w kontekście ochrony. Premier Putin m.in. powiedział, że jego ochrona siedzi u niego w kuchni, ja mówiłem, że ja mam zdecydowanie większy konfort, większą swobodę. I na tym wyczerpała się ta tajna rozmowa na molo, zaimprowizowana przez nas tylko po to, by móc pokazać delegacji rosyjskiej jak Sopot i Bałtyk wygląda z perspektywy mola. Ale ja wiem, że polityków tych, którzy uważają, że polityka polega na konspiracjach, spiskach, zabójstwach, zamachach, ta wersja nie usatysfakcjonuje.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości