Przecież sam premier i członkowie jego rządu krytykują pracę różnych instytucji, np. prokuratury czy sądów. Komisja śledcza może wesprzeć działania szefa rządu, który ma przecież ograniczone możliwości odniesienia się do organów wyłączonych z jego jurysdykcji. Poza tym, jeśli premier mówi, że wiedza dotycząca negatywnej działalności Amber Gold była powszechna, to dlaczego tak chętnie różne instytucje przyjmowały pieniądze od Amber Gold? Gdzie był Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który powinien z całą surowością ścigać firmy naruszające prawa klientów firm, w tym także firm finansowych?
Miller skomentował słowa Donalda Tuska, który stwierdził, że nie chce być "wielkim ostrzegającym":
Przecież premier co rusz ostrzega, i słusznie. Obywatel ma niewielkie szanse w starciu z firmą, która dysponuje zastępem prawników, dostępem do informacji, dużym budżetem reklamowym. Zadaniem państwa powinno być niwelowanie tych różnic. Instytucje państwowe nie powinny zachowywać się jak Piłat, mówiąc, że to nie ich zmartwienie, gdzie Polacy lokują swoje oszczędności. Jeśli premier nie chce tego robić osobiście, to musi to czynić ktoś w jego imieniu. Niech ustanowi stanowisko zastępcy "wielkiego ostrzegającego".
Zapytany czy Tusk jest dobrym kapitanem, odpowiada:
Załoga jest coraz bardziej zmęczona, a kapitan coraz bardziej apatyczny. Na pewno wiele można poprawić, choćby poprzez uproszczenie procedur, które teraz krępują rozwój przedsiębiorczości. (...) To sprawia, że wiele osób woli wyjechać z Polski, niż tutaj szukać swojej szansy - mają bowiem dosyć ścierania się z rozmaitymi przeciwnościami. Wiele rozwiązań nie wymaga nakładów z budżetu.