Czasami może się wydawać, że myśli Jacka Żakowskiego są tak głębokie, że aż niemożliwe do pojęcia dla zwykłych śmiertelników. Co więcej, wydaje się też, że nawet sam Żakowski czasem gubi się w tej bezdennej studni swojego intelektu.
Jakiś czas temu, nasz ulubiony publicysta nazwał idee Gowina o uproszczeniu podatków, uszczupleniu biurokracji i "zawężeniu władzy państwa tam, gdzie jest ono niekonieczne, i wzmocnieniu tam, gdzie go potrzebujemy" pinochetowską, nieliberalną wizją państwa. Dziś natomiast na antenie radia TOK FM, Żakowski posunął się (oczywiście pozornie, bo musiała w tym jakaś światła liberalna myśl) dużo dalej od Gowina. Publicystę zbulwersowała niestosownie niska kara - od grzywny do roku pozbawienia wolności - jaka może spotkać Zygmunta Miernika, który w ramach protestu ws. zawieszenia procesu Czesława Kiszczaka rzucił w sędzię tortem. Żakowski uznał, że happening z tortem to "zamach na państwo" i wezwał do "radykalnej reakcji" na tę zbrodnię.
Ten człowiek, jak czytam w prasie, ma nawet sensowną biografię.
Ale zrobił rzecz, która nie tylko stawia go pod pręgierzem, ale nawet poza wspólnotą demokratycznego społeczeństwa.
- zawyrokował. Jako zamachowca, spotkać go więc musi surowa kara.