A kiedy Grodzka pójdzie na emeryturę

„Będzie nas więcej" – zapewniła Anna Grodzka w wywiadzie dla Super Express TV.

Publikacja: 15.01.2014 13:32

Anna Kozicka-Kołaczkowska

Anna Kozicka-Kołaczkowska

Foto: archiwum prywatne

"Będzie nas więcej" – zapewniła Anna Grodzka w wywiadzie dla Super Express TV. Wspólnie z Biedroniem „przeorała świadomość" ludzi – szczyciła się. Czyli jednak orała. Nie tylko realizowała siebie. Aktyw ruchowców posiada świadomość przeoraną już tak doskonale, że głosowanie nad kandydaturą do Parlamentu Europejskiego wygrał pośród niego właśnie Krzysztof Bęgowski vel Anna Grodzka - reprezentantka kobiet polskich.

Moja świadomość nie jest dostateczne przeorana, ale gdy patrzę na Annę Grodzką, widzę w niej Robertę Muldoon z powieści i filmu „Świat według Garpa". Oddana Garpowi i jego rodzinie Roberta jest byłym koszykarzem. I choć literaturoznawca winien traktować świadomie i beznamiętnie wszelkie narracje, a fikcyjną postać literacką jako konstrukt, nosiciela idei, to Roberta jest jednym z bliskich mi bohaterów. Nieprofesjonalnie, nie potrafię oprzeć się tej postaci. Ludzie zawsze będą kochali Don Kichota, Anię z Zielonego Wzgórza, Mamę Muminka, mistrza Yodę, a nawet Jeża z miasta Zgierza.

Postać Anny Grodzkiej jest jedną, wielką pochwałą kobiecości - daru często dziś sponiewieranego, niedocenionego. Jej staranne kreacje przypominają nam, które masowo wskoczyłyśmy w spodnie i globalny szmateks, kolory naszych możliwości. Kakofonia biżuterii Grodzkiej wzbudza toteż pobłażliwą sympatię. Okazuje się, że kobiecości można zazdrościć zachłannie i porażająco. To pochlebia mojej kobiecości, która spadła mi z nieba. Kto by pomyślał, że gdzieś, jakiś Krzysztof mógł też zazdrościć mi żeńskiego imienia. Tak w ogóle, kobitki lubią babki brzydsze od siebie. Przy tej pani wszystkie jesteśmy filigranowymi, kształtnymi laskami. Myślę co więcej, że ostatecznie większość dorosłych kobiet dałoby się przyuczyć do towarzystwa podobnej koleżanki nawet w toalecie.

Mimo to, trzeba zastanowić się, kiedy nadejdzie chwila, gdy wyleci z pracy pierwsza sprzątaczka, która zechce przegonić intruza spod pryszniców dla kobiet na basenie, nieświadoma, że ma do czynienia z kobiecą płcią kulturową.

Jako trenerka emisji w tonie głosu Grodzkiej, który nie kłamie, nie słyszę kobiety. Doceniam jej wystudiowany, nóżka w nóżkę, sposób siedzenia. Urodzone w spodniach też powinnyśmy się go uczyć. Jednak zawodowe oko oraz naturalne, żeńskie analizatory dostrzegają jej męskie rysy, ciało, gesty, maniery, chód, sztuczność pseudokobiecej minoderii. Skoro kobiet i, odpowiednio do ich liczby, posłanek szczególnego typu ma być więcej, pytania rodzą się jak myszy. Ja zadam pierwsze z brzegu. Całkowicie retorycznie, bez odbioru. Baśń o niewidzialnych szatach nagiego króla wciąż jeszcze przecież wolno czytać.

Interesuje mnie wiek, w jakim Grodzka – oby Bozia dała zdrówko jak najdłużej – wybierze się na emeryturę. Wszak to mężczyźni muszą pracować do 67 lat. W przyszłości już bardzo długo, a kobiety nie. Prawo emerytalne dla obu płci wydaje się nie być adekwatne do jej przypadku.

Do tego, czy wkrótce, zwłaszcza w populacji mężczyzn około sześćdziesiątki, nie nastąpi masowy wzrost liczby kobiet „z odzysku"? Ludzie dla błahszych korzyści potrafią bleffować, rozwodzić się. Jaki będzie wówczas status mężczyzn niezdolnych do przekroczenia granic i czy to nie będzie już dyskryminacja? Czy prawo nie będzie wówczas skompromitowane? Zdaje się, na takie okazje zrodził się magiczny potworek słowny – „równościowość"- proteza równości, której być nie może. A jeśli tamtym kobietom z czasem zaciąży nowo nabyta płeć kulturowa i gdy powrócą one do uprzedniej. Czym w ogóle staną się kobiecość, męskość, sprawiedliwość, przepisy i jaki taki ład?

Konsekwencje tych zawiłości są nieskończone. Równolegle z nimi nadchodzi także kres naszego języka, czyli świata. Słowa i pojęcia odarte z odwiecznych znaczeń zawisną w próżni sensu. Jak pocałunek na dłoni Grodzkiej, złożony przez wodza ruchowców celem zaproszenia jej do tańca. Obyczajem szacunku dla kobiet.

Słowa zostały nam dane głównie po to, by ogarnąć, ułożyć rzeczywistość, zakorzenić się w świecie, w pojęciach. Gdy ludzi o płci z wyboru będziemy traktować niezależnie od sygnałów korowych o atrybutach rodzaju, będziemy gwałcili w dwójmyśleniu własny mózg, zmuszali go do słownictwa i form gramatycznych sprzecznych z tym, co widzą oczy i co komunikuje inteligencja emocjonalna. Będziemy się pilnować i cenzurować, od zarania uczyć dzieci hipokryzji „równościowości". Grad apanaży, perswazji i przymusu ku temu już pada na przedszkola i szkoły. Oranie świadomości kosztuje. A cielę niepokorne, ginie w przyrodzie dzikiej.

Zieloną gruszkę w bibułce po pomarańczy nazwiemy więc pomarańczą. Co będziemy tedy rozumieć jako smak pomarańczy, jej kolor, miejsce wzrastania? Co stanie się z tym, co dotąd odkryto, odczuto, kojarzono, napisano, przeczytano i śpiewano na jej temat. Co nazwiemy gajem pomarańczowym. Czym będą „Miłość do trzech pomarańczy", mazurek pomarańczowy i pomarańczówka.

Fala nadciągającego żywiołu może wtłoczyć ludzi w permanentny dysonans poznawczy. Zatopić cywilizację. A nowe słowniki piszą się coraz prędzej. Siłę wyrazu paru starszych pojęć ludzkość poznała już wcześniej. Były, i tu i ówdzie nadal są, czasy, w których głód całe, eksterminowane narody postawione naprzeciw plutonów egzekucyjnych historycznego musu nazywały lub zwą dobrobytem. W takich razach wymaga się zresztą zwykle miny zadowolonej i śpiewu na ustach.

Tym łatwiej przyjdzie i nam nazywać bogactwem nędzę. Tanim to, co drogie. Pięknem brzydotę. Mędrcem głupka. Artystą beztalencie. Kulturą chamstwo. Elitą prostaków. Pomocą morderstwo. Rybą ślimaka. Pokojem wojnę. Przyjacielem wroga. Przyjaźń relacją. Miłość emocją. Owocem marchewkę. Mamą tatę. Prawem bezprawie. Informacją dezinformację. Bezpieczeństwem agresję. Wolnością terror...

Na początku może być trudniej, ale strach to wielki nauczyciel. Słowa w naszym mózgu zaczną zamieniać się w swoje nic automatycznie. Mózgi co bardziej przeorane już to potrafią. Ćwiczmy więc wespół w zespół. To się przyda.

"Będzie nas więcej" – zapewniła Anna Grodzka w wywiadzie dla Super Express TV. Wspólnie z Biedroniem „przeorała świadomość" ludzi – szczyciła się. Czyli jednak orała. Nie tylko realizowała siebie. Aktyw ruchowców posiada świadomość przeoraną już tak doskonale, że głosowanie nad kandydaturą do Parlamentu Europejskiego wygrał pośród niego właśnie Krzysztof Bęgowski vel Anna Grodzka - reprezentantka kobiet polskich.

Moja świadomość nie jest dostateczne przeorana, ale gdy patrzę na Annę Grodzką, widzę w niej Robertę Muldoon z powieści i filmu „Świat według Garpa". Oddana Garpowi i jego rodzinie Roberta jest byłym koszykarzem. I choć literaturoznawca winien traktować świadomie i beznamiętnie wszelkie narracje, a fikcyjną postać literacką jako konstrukt, nosiciela idei, to Roberta jest jednym z bliskich mi bohaterów. Nieprofesjonalnie, nie potrafię oprzeć się tej postaci. Ludzie zawsze będą kochali Don Kichota, Anię z Zielonego Wzgórza, Mamę Muminka, mistrza Yodę, a nawet Jeża z miasta Zgierza.

Pozostało 84% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości