W tym tygodniu minęła 25. rocznica pierwszego posiedzenia okrągłego stołu. Jak pan ocenia tamto wydarzenie?
Józef Pinior:
Nie ma we mnie euforii. Jako radykalny działacz podziemny oceniałem okrągły stół krytycznie. Dzisiaj żałuję głównie tego, że z powodu zadekretowanej przy okrągłym stole elitarnej transformacji nie udało nam się zbudować na bazie „Solidarności" partii politycznej, która łączyłaby Polskę socjalną i liberalną. Doszło do niedobrego podziału społeczeństwa na tym tle. Z drugiej strony transformacja zakończyła się sukcesem, bo jednak zbudowaliśmy zręby państwa demokratycznego. Dlatego osobiście traktuję okrągły stół jako gorzkie zwycięstwo.
Po 25 latach demokracji ciągle mamy problemy z prawami człowieka. Chodzi mi o sprawę Mariusza Trynkiewicza, seryjnego mordercy, który w przyszłym tygodniu powinien wyjść na wolność po odbyciu wyroku, a podejmowane są próby, żeby zatrzymać go w izolacji.
Nie rozumiem nakręcanej przez media histerii wokół Trynkiewicza. Przecież wystarczy go monitorować, co nie przekracza możliwości naszego państwa. Zresztą on po wyjściu na wolność będzie monitorowany nie tylko przez państwo, ale i społeczeństwo. I tak jak on może być zagrożeniem dla społeczeństwa, tak samo ta sytuacja może być zagrożeniem dla niego.