Obie lewicowe koalicje przeprowadziły w sobotę pierwszy pojedynek przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. To było starcie na hasła, wystąpienia liderów i nazwiska celebrytów, których umieściły na listach wyborczych do Parlamentu Europejskiego.
Do tej pory żadne z tych ugrupowań na poważnie nie zagrażało Platformie, która od lat dominuje w elektoracie centrowym, jednocześnie skutecznie kusząc wyborców lewicy. Leszek Miller wierzy jednak, że ta hegemonia się kończy i jego SLD jest w stanie odzyskać część wyborców, których straciła na rzecz Platformy w ciągu ostatniej dekady. Wśród współpracowników Millera panuje przekonanie, że eurowybory wygra PiS, a SLD będzie w stanie walczyć o drugie miejsce z Platformą.
Co do pierwszego założenia zgodny jest też Janusz Palikot, lider Twojego Ruchu, który stworzył na eurowybory koalicję Europa Plus, wciągając do niej Aleksandra Kwaśniewskiego oraz kilka partii centrolewicowych. – Kiedy wyborcy zrozumieją, że Platforma już nie chroni przed Kaczyńskim, to będzie początek końca Tuska – przekonywał w niedawnej rozmowie z „Rz".
Tyle że Palikot dowodzi jednocześnie, że kryzys poparcia dla PO to szansa dla jego ugrupowania.
Widać zatem, że oba centrolewicowe bloki mają podobny pomysł – podbieranie wyborców słabnącej Platformie. I sobie nawzajem – bo ogłoszone w sobotę postulaty wyborcze SLD oraz Europy Plus są w wielu miejscach bliźniaczo podobne, choćby w kwestiach pracowniczych oraz socjalnych.