Ryszard Kalisz byłby niewątpliwie świetnym kandydatem na prezydenta Warszawy, ale jego fatalny wynik w eurowyborach komplikuje mu sprawę. Przestrzegałem go przed łapaniem dwóch srok za ogon. Uważałem, że powinien się skoncentrować albo na eurowyborach albo na wyborach warszawskich, bo jeżeli pierwsze mu nie wyjdą, to drugie będą mocno wątpliwe. I tak się stało. Kalisz powiedział wyborcom „sprawdzam" i skończyło się na 24 tys. głosów w Warszawie. A przecież żeby wejść do drugiej tury wyborów na prezydenta stolicy, trzeba zdobyć minimum 150 tys. głosów.
Pan też nie może liczyć na wszystkie głosy z referendum, które padły przeciwko Gronkiewicz-Waltz. Tym bardziej że PiS mocno pana wsparło i w zbieraniu podpisów, i w mobilizowaniu obywateli.
PiS dostarczyło nam 55 tys. podpisów, za co jesteśmy wdzięczni. Ale sami zebraliśmy 180 tys. podpisów. Po referendum jestem pewien, że warszawiacy w większości nie chcą Gronkiewicz-Waltz, i wydaje mi się, że nie zamierzają jej zastąpić partyjnym kandydatem, tylko szukają alternatywy. Ja ją stwarzam.
Na czym opiera pan wiarę, że uda się panu pokonać Gronkiewicz-Waltz? Prezydenci Wrocławia, Krakowa, Rzeszowa są nie do ruszenia.
Ale jacy to są prezydenci? Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc jest umiłowany przez mieszkańców, bo zrobił z tego miasta ośrodek akademicki o największej liczbie studentów w przeliczeniu na mieszkańców. Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz miał w sondażach 70 proc. poparcia. A nasza pani prezydent jest wśród prezydentów dużych miast na jednym z ostatnich miejsc pod względem popularności. Oczywiście wszystko w rękach wyborców. To oni zdecydują, czy nadal chcą miasta, w którym nie ma planów zagospodarowania przestrzennego, a w rezultacie zabudowywana jest każda wolna przestrzeń. Gdzie jest najmniej mostów spośród dużych miast w Polsce, przez co przeprawa na drugą stronę Wisły staje się koszmarem. Czy dalej chcą mieć niewydolną i drogą administrację, stać dwie doby w kolejce, żeby zapisać dziecko do żłobka, i posyłać dzieci na drugą zmianę do szkoły. Wiele osób nie wierzy, że mogę zostać prezydentem Warszawy. Ale wcześniej nie wierzono, że zostanę burmistrzem Ursynowa. Gdy stowarzyszenie Nasz Ursynów zdobyło 25 proc. głosów w wyborach, wszyscy uznali, że wyborcy się pomylili. W następnych wyborach dostaliśmy 34 proc. głosów. Nikt też nie wierzył, że uda mi się doprowadzić do referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz, a zrobiliśmy to i do pełni sukcesu zabrakło naprawdę niewiele.