Nie ma co liczyć na reformę emerytur górników, KRUS, Karty nauczyciela, dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, decentralizację NFZ czy woltę w sprawie sześciolatków w szkołach.
I nie wynika to wyłącznie z doboru ministrów, jakiego dokonała premier Ewa Kopacz. A przypomnijmy – we wszystkich resortach odpowiedzialnych za sprawy społeczne pozostali ministrowie nominowani przez Donalda Tuska. W pracy – Władysław Kosiniak-Kamysz, edukacji – Joanna Kluzik-Rostkowska, nauki – Lena Kolarska-Bobińska, zdrowia – Bartosz Arłukowicz.
Rok wyborów to nie czas na starcie z dużymi grupami społecznymi
Niepodejmowanie trudnych tematów będzie także podyktowane kalendarzem wyborczym. Trójbój elekcji, jaki czeka nas w ciągu zaledwie 12 miesięcy, nie służy starciom z mocnymi i dobrze reprezentowanymi grupami społecznymi. Nie służy rozbijaniu ich przywilejów. Co ciekawe, przyznała to wprost minister edukacji narodowej. 27 sierpnia mówiła w TOK FM: „Karta nauczyciela to jeden z pierwszych dokumentów stanu wojennego. Nie ma wątpliwości, że powinna być wyrzucona". Zaraz jednak dodała: „Rozmowa o karcie, kiedy w perspektywie mamy wybory, to byłoby wysadzenie całego projektu".
Podobnie będzie zapewne z innymi trudnymi sprawami do załatwienia. Dodatkowo konserwowaniu obecnego stanu rzeczy służyć będzie słabsza niż Donalda Tuska pozycja Ewy Kopacz w koalicyjnej układance. PSL, który za nic nie chce dopuścić do zmian w KRUS czy sposobie opłacania składki zdrowotnej przez rolników, będzie wobec Platformy silniejszy. Zresztą w samej PO nie widać determinacji do tych zmian. Czego możemy się zatem spodziewać? Kontynuacji projektów, które rozpoczęli ministrowie, oraz realizacji pomysłów zgłoszonych przez Donalda Tuska podczas ostatniego przed wyjazdem do Brukseli programowego wystąpienia w Sejmie.