Na YouTube można obejrzeć wideo z niszczenia ton polskich jabłek, wwiezionych do Rosji wbrew embargu wprowadzonemu prze Rosję w odpowiedzi na sankcje UE:
Rosja ma prawo wprowadzać jakie chce sankcje. Sankcje uderzają w biednych Rosjan, bo bogaci nadal jeżdżą sobie na kawę do Londynu? To problem Rosjan, nie nasz.
Ale w Rosji żyje 23 mln ludzi, którzy muszą się utrzymać za kwotę mniejszą niż 500 zł miesięcznie (to oficjalna rosyjska granica biedy). W Polsce jedni wierzą, a inni nie wierzą, że dzieci głodują. W Rosji nikt nie ma - oczywiście poza Kremlem - wątpliwości, że tak jest.
Kreml mógł zdecydować się na cokolwiek - mógł tę zdradziecką żywność po zarekwirowaniu przeznaczyć np. dla domów starości, domów dziecka, czy po prostu dla opieki społecznej. Mógł też ją nakazać przewozić do Donbasu, z którego rosyjskie media bez przerwy donoszą przecież o katastrofie humanitarnej spowodowanej przez obrzydliwych kijowskich faszystów.