W poniedziałkowym „Super Expressie" Andrzej Duda narzekał, że jest krytykowany za wszystko, co robi. Wypowiedź ta świadczy raczej o stanie ducha prezydenta niż o faktach, bo nie jest do końca trafna. Duda jest bowiem ubóstwiany w kręgach politycznych i medialnych sympatyzujących z PiS. Z kolei druga strona jest dlań wyjątkowo surowa. Tyle że ta sytuacja była do przewidzenia, jest bowiem prostym odbiciem sytuacji, z którą mieliśmy do czynienia przed wyborami prezydenckimi. Wówczas w wielu mediach można było zaobserwować parasol ochronny nad Bronisławem Komorowskim. Z kolei prawica krytykowała prezydenta w sposób totalny.
Niestety, w takich prostych podziałach trudno o uczciwą i rzetelną ocenę pierwszych dwóch miesięcy prezydentury Andrzeja Dudy. A nie zasługują one ani na wyłączną pochwałę, ani na totalną krytykę.
Dwa miesiące, które upłynęły od zaprzysiężenia nowego prezydenta, pozwalają ocenić go na czwórkę. Prezydent nieźle wypada w polityce międzynarodowej, w polityce wewnętrznej popełnia, niestety, trochę błędów, grając zbyt blisko PiS.
Nawet politycy Platformy chwalili wystąpienia prezydenta w ONZ. Wolta Platformy była tu nieoczekiwana – ciepło o zachowaniu Dudy wypowiadali się: Michał Kamiński, Rafał Trzaskowski, Grzegorz Schetyna i Rafał Grupiński. Choć można tu podejrzewać polityczną kalkulację (atakowanie prezydenta, który siedział obok Baracka Obamy i wygłosił niezłe przemówienie, byłoby nieczytelne dla wyborców), faktem jest, że debiut Dudy w Nowym Jorku został też pozytywnie oceniony np. przez Włodzimierza Cimoszewicza.
Równie dobrze wypadły inne międzynarodowe debiuty. Dobry był pomysł, by miejscem pierwszej wizyty uczynić Estonię, szczególnie w kontekście próby budowy koalicji państw Europy Wschodniej na rzecz większej obecności NATO. Dobre recenzje zebrała też wizyta Dudy w Niemczech – nikt nie mógł zarzucić po niej prezydentowi, że kieruje się jakimiś antyniemieckimi resentymentami. Nieźle wypadła również wizyta Dudy w Wielkiej Brytanii. Aktywność międzynarodowa nowego prezydenta jest znacznie lepsza, niż można się było spodziewać. Choć w tej dziedzinie nie zabrakło kiksów – zagraniczne spotkania to nie jest dobry moment na krytykowanie własnego państwa.