Jeśli trzymać się języka sportowego, który dominował w pierwszych ocenach („Remis i to bezbramkowy a nie 3:3”, „Remis bez wskazania - tytuł z „Gazety Wyborczej”) kibice powinni krzyknąć „Oddajcie pieniądze”, jak zwykli czynić, gdy „z boiska wiało nudą”.
„Starcie bez przełomu”, „Kopacz i Szydło chciały przekonać do siebie Polaków, lecz pojedynek był nudny i pełen ogólników” - pisze na pierwszej stronie „Rzeczpospolitej”. Redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota w komentarzu „Rozmowa o Polsce w rytmie karabinu maszynowego” zwraca uwagę na jedyny pozytywny aspekt tej debaty, fakt, że „obeszło się bez szyderstw, ironii, poniżania”. W jego tekście też są sportowe odniesienia, bo zdaniem red. Chraboty Beata Szydło triumfowała w dziedzinie łyżwiarstwa figurowego tzn. „zręcznym wyślizgiwaniu się z tematu” a „najpiękniejsze piruety kręciła przy pytaniach o Jarosława Kaczyńskiego”. Jeśli chodzi o sprawy gospodarcze „Gazeta Wyborcza” podsumowuje: „Debata niezadanych pytań i złych obietnic”, a Paweł Jabłoński w „Rzeczpospolitej” pisze: „To była słaba, bardzo przyziemna, a zarazem mało konkretna debata. Nie da się na jej podstawie wyobrazić sobie rządów jednej z dwóch głównych partii”. Jeśli do tego dodać podkreślaną przez większość fachowców od polityki zagranicznej bezradność obu pań przy poważnej rozmowie na najważniejsze tematy, to widać jak na dłoni, że obie partie z braku mężów stanu do walki musiały posłać rezerwowych, a „ławka obu drużyn nie jest zbyt długa”.
By zostać jeszcze na chwilę przy sporcie - „Gazeta Wyborcza” w tekście „Czy leci z nami pilot” zwraca uwagę, że dobrze rozwijający się kraj w centrum Europy, sportowo coraz mocniejszy, staje przed dylematem: jak znaleźć pieniądze na wysłanie olimpijskiej ekipy do Rio, bo bilety lotnicze do Brazylii w okresie igrzysk bardzo podrożały. PKOl ma kłopot, ministerstwo sportu deklaruje pomoc, ale nieśmiało, czyli krótko mówiąc „Rio, Rio mamy problem”. I jakby tego było mało, kolejne igrzyska też są daleko - Korea, Japonia, Chiny - więc może już zacznijmy oszczędzać, rozpiszmy narodową olimpijską pożyczkę, zaapelujmy do patriotyzmu kibiców, poprośmy sportowców o samofinansowanie? To jest po prostu niepoważne, wydajemy zbyt duże pieniądze na wyczynowy sport w okresie między igrzyskami, by zastanawiać się jak posłać ekipę po medale. Ta sprawa już dawno powinna być załatwiona, a fakt, że jest dziś tematem dla gazet, to kompromitacja. PKOL mówi, że nie ma pieniędzy, ministerstwo sportu - to nie nasze zmartwienie. Jeśli szybko się nie dogadają będzie jeszcze drożej - o tym wie każdy, kto kupuje od czasu do czasu bilety lotnicze.
Na szczęście Rafał Majka w „Rzeczpospolitej” mówi o igrzyskach tak, jakby nie wiedział o transportowych zmartwieniach. Może dlatego, że od dawna jeździ w zawodowej grupie kolarskiej, gdzie każdy robi to, za co mu płacą?