Mirosław Żukowski o błędach sędziów: Zwykły grzech

Teza, że błędy sędziów są częścią piłki nożnej, trzyma się mocno.

Aktualizacja: 20.02.2017 23:19 Publikacja: 20.02.2017 18:59

Mirosław Żukowski o błędach sędziów: Zwykły grzech

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Boska ręka Diego Maradony podczas mundialu w Meksyku i Thierry Henry przepychający ręką Francuzów do finałów mistrzostw świata w RPA nie zostali potępieni przez żadną strzegącą etyki instancję, choć w tym drugim przypadku poczucie winy wobec skrzywdzonej Irlandii było już tak duże, że FIFA przekazała temu krajowi kilka milionów euro na otarcie łez i „rozwój futbolu". My też mieliśmy swoją sławną rękę – Jana Furtoka, która dała nam ważne zwycięstwo nad San Marino.

Jeśli pamięta się o tym wszystkim i o wielu innych podobnych historiach, trudno mieć pretensje do bramkarza Legii Arkadiusza Malarza, że nie przyznał się do gola puszczonego w meczu z Ajaxem (nie wierzę, że tego nie zauważył). Gdyby postąpił uczciwie, koledzy by go potępili, trener oficjalnie pochwalił, a w szatni zrugał, trybuny wygwizdały jako szkodnika.

Dzień po meczu Legii z Ajaxem Polski Komitet Olimpijski przyznawał swe tradycyjne nagrody Fair Play. Od lat znam kulisy tej szlachetnej inicjatywy i wiem, że z przyznaniem wyróżnienia za godne życie w sporcie i po nim nie ma problemów, natomiast nagrodzenie konkretnego czynu czystej gry bywa trudne i poszukiwania trwają długo. Jakiś czas temu nagrodzono nawet motorowodniaka, który widząc, że rywal po uderzeniu łodzią w kłodę drewna tonie nieprzytomny, zatrzymał się i go uratował. To był właśnie ten czyn czystej gry, choć tak naprawdę gdyby się nie zatrzymał, popełniłby pospolite przestępstwo, takie samo jak nieudzielenie pomocy przy wypadku na drodze. Od wielu lat trzeba premiować zwykłą przyzwoitość.

Maradona, Henry i teraz Malarz mieli szansę na nagrodę, która odbiłaby się globalnym echem, ale z tej okazji nie skorzystali, bo tak ich wychowano, tak ich ukształtował futbol i jego zwyczajowe prawa.

W innych sportach nie jest dużo lepiej i dlatego Mats Wilander nakazujący powtórzenie meczbola w turnieju Roland Garros, gdy sędzia już ogłosił jego zwycięstwo, wspominany jest w prawie każdej książce o historii tenisa.

Zdaję sobie sprawę, że sport rządzący się zasadą „Citius, altius, fortius, cresus" ma swój wewnętrzny ład i nie możemy wymagać, by dzisiejsi sportowcy zachowywali się jak wioślarz, który na igrzyskach sprzed lat zwolnił, by przepuścić kaczkę z małymi, a pomimo to wygrał. Dziś sport jest inny i świat jest inny, trudno na boisku spodziewać się szlachetności, której tak mało mamy na co dzień w życiu publicznym. Arkadiusz Malarz – wbrew opiniom niektórych internautów – nie musi mieć wielkich wyrzutów sumienia. Jego grzech jest minimalny w porównaniu z takimi złoczyńcami jak Sepp Blatter czy Joao Havelange. To oni kiedyś zaproponowali muzykę, w której takt do dziś o wielką kasę gra futbol, a nagrodę Fair Play dostaje 15-latka uprawiająca minicross na Pit Bike'ach.

Boska ręka Diego Maradony podczas mundialu w Meksyku i Thierry Henry przepychający ręką Francuzów do finałów mistrzostw świata w RPA nie zostali potępieni przez żadną strzegącą etyki instancję, choć w tym drugim przypadku poczucie winy wobec skrzywdzonej Irlandii było już tak duże, że FIFA przekazała temu krajowi kilka milionów euro na otarcie łez i „rozwój futbolu". My też mieliśmy swoją sławną rękę – Jana Furtoka, która dała nam ważne zwycięstwo nad San Marino.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jarosław Kaczyński izraelskiego ambasadora wyrzuca, czyli jak z rowerami na Placu Czerwonym
Publicystyka
Nizinkiewicz: Tusk przepowiada straszną przyszłość. Niestety, może mieć rację
Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami