Reklama

Seksafera na Podkarpaciu z ukraińskimi służbami w tle

Ukraińskie służby już od 2007 r. interesowały się, jacy politycy i biznesmeni są klientami agencji towarzyskich braci R. na Podkarpaciu. Tak wynika z zeznań samych braci R.

Aktualizacja: 23.09.2019 10:57 Publikacja: 22.09.2019 19:08

Seksafera na Podkarpaciu z ukraińskimi służbami w tle

Foto: EAST NEWS

Bracia Jewgienij i Aleksiej R. z Ukrainy przez ponad 16 lat prowadzili na Podkarpaciu sieć agencji towarzyskich. Pozostawali bezkarni. Wpadli dopiero w 2016 r.

Dotąd istniały tylko spekulacje, co zapewniało im nietykalność. Były agent CBA Wojciech J. mówił o kompromitujących VIP-ów taśmach, które nagrywano w agencjach braci R. „Rzeczpospolita" znalazła dowody, że wersja o nagraniach, które później wywieziono na Ukrainę, może być prawdopodobna.

Za zgodą prezesa Sądu Okręgowego w Tarnowie zapoznaliśmy się z jawną częścią akt sprawy karnej przeciwko braciom R.

Tam właśnie pojawia się ślad taśm. W listopadzie 2011 r. zawiadomienie o „szpiegostwie przeciwko Polsce" złożył do polskiej prokuratury adwokat Jewgienija i Aleksieja R. Bracia twierdzą w nim, że od 2007 r. SBU – czyli Służba Bezpieczeństwa Ukrainy – szukała informacji o klienteli prowadzonych przez nich w Polsce agencji towarzyskich. Ukraińskie służby – według ich relacji – interesowały się „politykami i biznesmenami", poszukiwały materiałów w postaci „CD-ROM-ów i pendrive'ów".

„Oni (czyli SBU – red.) pytali, jaką działalność prowadzimy, ile mamy klubów, kogo zatrudniamy, jakie mamy powiązania biznesowe i polityczne. Pytali, jacy konkretni politycy i biznesmeni bywają w naszych lokalach" – zeznawał już po złożeniu zawiadomienia Jewgienij R. w krakowskiej ABW.

Reklama
Reklama

Czy R. mówili prawdę? Czy polscy śledczy po złożeniu zawiadomienia drążyli wątek nagrywania klientów? W jawnych aktach nie ma takich informacji. Prokuratura Krajowa dziś dementuje informacje o sekstaśmach – twierdzi, że w agencjach R. ich nie znaleziono, więc nagrań nie ma i nie było. Problem w tym, że do szukania kamer i taśm śledczy zabrali się w 2016 r. – dopiero wtedy zatrzymali R.

Już kilka miesięcy temu pisaliśmy, że z przybytków braci R. miało pochodzić aż 4 tys. nagrań dotyczących m.in. polityków, wiceministra obrony, arcybiskupa i szefa wojewódzkiej komendy policji. Taśmy miały trafić na Ukrainę, a do jednej z nich dotarł, jak twierdzi, Wojciech J.

Ciągle bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego latami policja i prokuratura (także za rządu PO–PSL) tak opieszale ścigała R. i ich lewe biznesy. Zwłaszcza że już w 2012 r. bokser Dawid Kostecki wsypał układ łączący policjantów CBŚ z ukraińskimi sutenerami. Kostecki mówił wtedy m.in. o rzekomych podsłuchach i monitoringu w agencjach braci „ochranianych" przez CBŚ.

Przestępczość
Braciom Menendezom odmówiono zwolnienia warunkowego. Na kolejną szansę muszą czekać 18 miesięcy
Przestępczość
Śmierć Matthew Perry’ego. „Królowa ketaminy” ma przyznać się do winy
Przestępczość
Australia: Polityk siedzi w więzieniu za gwałt, ale miejsca w parlamencie oddać nie chce
Przestępczość
Nowy Jork: Strzały w wieżowcu, w którym znajduje się centrala NFL. Są ofiary
Przestępczość
Strzelanina w stolicy Tajlandii. Są ofiary
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama