Akt oskarżenia w tej sprawie skierowała do warszawskiego sądu Prokuratura Okręgowa w Gorzowie, która wraz z CBŚ Policji prowadzi jedno z największych śledztw dotyczące wyłudzeń pożyczek ze SKOK Wołomin. To z nadużyciami na gigantyczną skalę wiąże się atak na wiceszefa KNF.
- Celem napaści było nie tyle zastraszenie pokrzywdzonego, co spowodowanie u niego ciężkich obrażeń wykluczających jego dalszą pracę na zajmowanym stanowisku – mówi Dariusz Domarecki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.
Sprawcy zaatakowali Wojciecha Kwaśniaka w kwietniu ubiegłego roku przed jego domem. Chwilę po tym jak wysiadł z samochodu, podbiegł do niego zamaskowany mężczyzna i zaczął okładać go metalową pałką. Pokrzywdzony się bronił, ale i tak doznał poważnych uszkodzeń – w tym złamania ręki, urazów głowy i stłuczeń. W szpitalu spędził kilkanaście dni. Napastnik uciekł, kiedy zaatakowany zerwał mu z głowy kominiarkę i wyrwał z ręki pałkę.
O pobicie prokuratura oskarżyła czterech mężczyzn, w tym Piotra P. – byłego członka Rady Nadzorczej SKOK Wołomin. - Watek dotyczący pobicia został wyłączony z głównego śledztwa i skierowany do sądu – mówi prok. Domarecki.
Zleceniodawcą pobicia – według śledczych - był Piotr P., który chciał tym sposobem „wyeliminować wiceszefa KNF na dłuższy czas, by przestał przeszkadzać".
Śledczy ustalili, jaka była kolejność zdarzeń. Z ich wersji wynika, że najpierw Piotr P. zlecił pobicie wysokiego urzędnika KNF Krzysztofowi A., a ten wciągnął w przestępczy plan znajomego recydywistę: Krzysztofa A. O pseudonimie „Twardy". Z kolei ten dokonał napaści. Czwarty z mężczyzn zamieszany w przestępczy plan ukrył samochód, specjalnie kupiony po to, by dojechać nim pod dom ofiary.
Całej czwórce (w areszcie jest bezpośredni sprawca pobicia) grozi do 10 lat więzienia.
Napadając i katując ofiarę, oskarżeni nie osiągnęli celu – kontrole kasy nadal trwały, podobnie jak i śledztwo.
Afera dotycząca wyłudzeń pożyczek ze SKOK Wołomin to jedna z największych tego typu spraw ostatnich lat. Proceder zaczął się w 2009 r., miał zorganizowany charakter, i trwał do ubiegłego roku. Był możliwy - jak twierdzą śledczy - dzięki zaangażowaniu pracowników i członków zarządu wołomińskiej kasy.
Jak wyglądał oszukańczy mechanizm?
Zorganizowana grupa przestępcza werbowała tzw. słupy (podstawione osoby), zapewniała im zaświadczenia o zatrudnieniu: stałych posadach i wysokich zarobkach. Dzięki temu klient-słup dostawał pożyczki od ok. 200 tys. zł do ponad 4,5 mln zł.
Na konta „słupów” trafiło w ciągu kilku lat łącznie 787 mln zł. Liderzy grupy transferowali te pieniądze do rajów podatkowych, ale kupowali za nie też nieruchomości, drogie samochody, a nawet śmigłowiec.
Grupę rozpracowali prokuratorzy z Gorzowa Wielkopolskiego i funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji.
- Dotychczas postawiliśmy zarzuty 79 osobom – mówi prok. Paweł Domarecki.
Wśród podejrzanych są m.in. były prezes SKOK Wołomin Mariusz G. i były wiceprezes Mateusz G., oraz wiceprezes Joanna P. (ta ostatnia poszła na współpracę ze śledczymi i jest na wolności za kaucją). Mają zarzuty działania na szkodę firmy i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. W gronie podejrzanych jest również m.in. Piotr P., były członek Radzie Nadzorczej SKOK Wołomin, który – według śledczych – nie tylko zlecił pobicie wiceszefa KNF, ale także miał kierować grupą dokonująca wyłudzeń. Inny podejrzany to biznesmen Jan L.
W lutym tego roku sąd ogłosił upadłość SKOK Wołomin.