Ubiegły rok był kolejnym, w którym z ulic i parkingów zginęło mniej samochodów – w całym kraju łupem złodziei padło 7627 aut, to o 1101 mniej niż w 2021 r. – wynika z danych KGP, które poznała „Rzeczpospolita”. Co istotne, zjawisko zostało ograniczone w wielkich miastach, na co znaczący wpływ może mieć wszechobecny monitoring.
Najwięcej pojazdów skradziono w Warszawie – 2630, choć i tu nastąpił 10-proc. spadek i zginęły o 302 samochody mniej niż w 2021 r. Kolejne są woj. dolnośląskie, pomorskie, śląskie i wielkopolskie. W każdym nastąpiła poprawa. Największy – 40-proc., spadek kradzieży dotyczy woj. warmińsko-mazurskiego, gdzie zginęło 108 aut (rok wcześniej – 181). Spadek o jedną czwartą nastąpił w woj. wielkopolskim i zachodniopomorskim.
Popyt na części
– Przez ostatnie dwa lata zatrzymywaliśmy pojedyncze osoby i rozbiliśmy grupy z naszego regionu, ale i np. z Mazowsza, specjalizujące się w takich kradzieżach. Sprawcy trafili do aresztów, stąd kradzieży jest mniej – mówi Tomasz Markowski, rzecznik KWP w Olsztynie.
Za to nieco częściej złodzieje zasadzali się na auta w regionach uchodzących za spokojne i bezpieczne – choć liczby nie robią wrażenia, bo chodzi o kilkadziesiąt kradzieży rocznie. O niemal połowę wzrosły na Podkarpaciu (z 53 do 79 aut), a o 40 proc. w woj. lubelskim (z 62 do 89), więcej było ich w woj. świętokrzyskim i podlaskim.