„Bydło stepowe”, „szmaty”, „chachły” i „ścierwa” – m.in. takimi epitetami miała określać Ukraińców Katarzyna Sokołowska, prezeska Fundacji „Wołyń Pamiętamy”. Jej fundacja stawia sobie za cel edukowanie Polaków na temat ukraińskiego ludobójstwa na kresach wschodnich w latach 1939–1948.
Jednocześnie Sokołowska miała szerzyć mowę nienawiści wobec Ukraińców. Tak wynika z aktu oskarżenia, do którego szczegółów dotarła „Rzeczpospolita”. Sokołowska dostała 14 zarzutów z art. 257 kodeksu karnego, zakazującego publicznego znieważenia z powodu przynależności narodowej. Miała też rozpowszechniać wiadomości z postępowania bez zgody prokuratora. W czerwcu ma ruszyć jej proces przed warszawskim sądem.
wjechało do Polski od 24 lutego
(dane Straży Granicznej z 17 marca z godz. 15:00)
Jak ustaliła prokuratura, Sokołowska administruje licznymi kontami w mediach społecznościowych, a zwłaszcza zamkniętą grupą na Facebooku „Ukraińskie ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej”, liczącą obecnie ponad 15 tys. członków. Internetowe narzędzia miała wykorzystywać do atakowania ludzi, z którymi się nie zgadza, i szerzenia antyukraińskich poglądów.
Jakich? Według prokuratury prezeska fundacji nie tylko używała obraźliwych określeń pod adresem Ukraińców, ale też sugerowała, że naród ten ma wrodzoną skłonność do okrucieństwa, „potrzebuje bata nad sobą”, by zacząć „przypominać ludzi”, wyrażała też przekonanie, że jego cechą wrodzoną jest posiadanie małej czaszki. Miała też piętnować korzystanie przez Ukraińców z praw przysługującym Polakom i wzywać do bojkotu sieci Biedronka tylko dlatego, że w jej sklepach pojawiły się ulotki w języku ukraińskim. Zaś wobec swoich adwersarzy miała używać określeń, takich jak „szmata”, „łajno”, „bezczelne bydło” lub „sucz”.