Proces za ataki na Ukraińców. Działaczka miała szerzyć mowę nienawiści

Szefowa fundacji edukującej na temat rzezi wołyńskiej szerzyła w internecie hejt wymierzony w naszych wschodnich sąsiadów – twierdzi prokuratura.

Publikacja: 17.03.2022 21:00

Proces za ataki na Ukraińców. Działaczka miała szerzyć mowę nienawiści

Foto: stock.adobe.com

„Bydło stepowe”, „szmaty”, „chachły” i „ścierwa” – m.in. takimi epitetami miała określać Ukraińców Katarzyna Sokołowska, prezeska Fundacji „Wołyń Pamiętamy”. Jej fundacja stawia sobie za cel edukowanie Polaków na temat ukraińskiego ludobójstwa na kresach wschodnich w latach 1939–1948.

Jednocześnie Sokołowska miała szerzyć mowę nienawiści wobec Ukraińców. Tak wynika z aktu oskarżenia, do którego szczegółów dotarła „Rzeczpospolita”. Sokołowska dostała 14 zarzutów z art. 257 kodeksu karnego, zakazującego publicznego znieważenia z powodu przynależności narodowej. Miała też rozpowszechniać wiadomości z postępowania bez zgody prokuratora. W czerwcu ma ruszyć jej proces przed warszawskim sądem.

1,97 mln uchodźców

wjechało do Polski od 24 lutego

(dane Straży Granicznej z 17 marca z godz. 15:00)

Jak ustaliła prokuratura, Sokołowska administruje licznymi kontami w mediach społecznościowych, a zwłaszcza zamkniętą grupą na Facebooku „Ukraińskie ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej”, liczącą obecnie ponad 15 tys. członków. Internetowe narzędzia miała wykorzystywać do atakowania ludzi, z którymi się nie zgadza, i szerzenia antyukraińskich poglądów.

Jakich? Według prokuratury prezeska fundacji nie tylko używała obraźliwych określeń pod adresem Ukraińców, ale też sugerowała, że naród ten ma wrodzoną skłonność do okrucieństwa, „potrzebuje bata nad sobą”, by zacząć „przypominać ludzi”, wyrażała też przekonanie, że jego cechą wrodzoną jest posiadanie małej czaszki. Miała też piętnować korzystanie przez Ukraińców z praw przysługującym Polakom i wzywać do bojkotu sieci Biedronka tylko dlatego, że w jej sklepach pojawiły się ulotki w języku ukraińskim. Zaś wobec swoich adwersarzy miała używać określeń, takich jak „szmata”, „łajno”, „bezczelne bydło” lub „sucz”.

Zawiadomienie w sprawie Sokołowskiej złożył mieszkający w Polsce ukraiński aktywista i dziennikarz Igor Isajew. – Jej środowisko jest jednym z głównych siejących nienawiść do Ukraińców w Polsce. I nie jest to subiektywna ocena. Do liderek antyukraińskiego hejtu zaliczyła ją badaczka mediów społecznościowych Anna Mierzyńska w swoim raporcie z 2019 roku. Zaś spośród członków głównej grupy Sokołowskiej na Facebooku kilkanaście osób usłyszało już prawomocne wyroki z powodu popełnienia przestępstw z nienawiści – mówi.

Czytaj więcej

Uciekli w kilka minut. Korespondencja ze Starego Skałatu

Isajew dodaje, że środowisko Sokołowskiej należy do nielicznych antyukraińskich, które nie zmieniło swojej retoryki po rozpoczęciu rosyjskiej agresji. „Otwórzcie oczy!!! To nie są uchodźcy wojenni, ale PRZESIEDLEŃCY!!!” – napisała Sokołowska w czwartek na Facebooku. Po wybuchu wojny podawała też dalej wpisy świadczące o rzekomym okrucieństwie Ukraińców wobec rosyjskiej ludności cywilnej.

Co Sokołowska sądzi o prokuratorskich zarzutach? Nie odpowiedziała na nasze prośby o kontakt. Wcześniej na Facebooku napisała, że zarzuty postawiono jej we współpracy z „ukraińskimi prowokatorami”. „Ukraińcy, którzy mordowali naszych przodków, nie ponieśli za to ludobójstwo żadnej kary! My, którzy krytykujemy morderców, prowokatorów ukraińskich i żądamy pamięci dla ofiar ich zbrodni, jesteśmy karani za to!” – dodała.

„Bydło stepowe”, „szmaty”, „chachły” i „ścierwa” – m.in. takimi epitetami miała określać Ukraińców Katarzyna Sokołowska, prezeska Fundacji „Wołyń Pamiętamy”. Jej fundacja stawia sobie za cel edukowanie Polaków na temat ukraińskiego ludobójstwa na kresach wschodnich w latach 1939–1948.

Jednocześnie Sokołowska miała szerzyć mowę nienawiści wobec Ukraińców. Tak wynika z aktu oskarżenia, do którego szczegółów dotarła „Rzeczpospolita”. Sokołowska dostała 14 zarzutów z art. 257 kodeksu karnego, zakazującego publicznego znieważenia z powodu przynależności narodowej. Miała też rozpowszechniać wiadomości z postępowania bez zgody prokuratora. W czerwcu ma ruszyć jej proces przed warszawskim sądem.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Leszek Czarnecki bez aresztu. Prokuratura nie postawi mu zarzutów w aferze Getback
Przestępczość
Internet nie dla terrorystów. Przełomowe zmiany w polskim prawie
Przestępczość
Jak wpadli Polacy, którzy pobili Leonida Wołkowa
Przestępczość
Pobicie w Wilnie, zlecenie z Rosji, zatrzymani w Polsce
Przestępczość
Były senator PiS znęcał się nad psem. Usłyszał wyrok bezwzględnego więzienia