Wielka afera paszowa. Polacy jedli mięso z tłuszczami technicznymi?

Centralne Biuro Śledcze Policji przeszukało w zeszłym tygodniu kilkadziesiąt zakładów produkujących pasze dla zwierząt. Aresztowano też producenta tłuszczów paszowych.

Publikacja: 03.10.2022 12:07

Wielka afera paszowa. Polacy jedli mięso z tłuszczami technicznymi?

Foto: Adobe Stock

Policjanci z CBŚP w zeszły wtorek weszli co najmniej do 66 zakładów produkujących między innymi pasze dla zwierząt. Funkcjonariusze zabezpieczali próbki pasz i dokumentację związaną z produktami kupowanymi od spółki z Poznania handlującej dodatkami do pasz. Dostawca tłuszczów będących dodatkami do pasz miał do ich produkcji używać tłuszczów technicznych używanych np. do produkcji smarów lub paliw.

Czytaj więcej

Afera mięsna: Czeskie restauracje serwowały trefną polską wołowinę jako argentyńską

O aferze i dochodzeniu CBŚP informują równolegle portale Onet i Wirtualna Polska. Według Onetu firmą dostarczającą niespełniających norm spożywczych tłuszczów była Berg+Schmidt z Poznania. Policjanci zatrzymali prezesa spółki Macieja J. i jego żonę Monikę, którzy mają w spółce mniejszościowy pakiet udziałów.

- 50 lat funkcjonowania na rynku upoważnia pracowników firmy do nazwania się "Specjalistami od lipidów". "Firma dostarcza standaryzowane tłuszcze płynne i w formie proszku. Obecnie jest czołowym światowym wytwórcą lecytynowanych tłuszczy paszowych, które docierają do odbiorców na całym świecie" – chwali się spółka na swojej stronie internetowej.

Sednem afery jest fakt, że składnikami sprzedawanych przez polską spółkę Berg+Schmidt dodatków do pasz nie były certyfikowane i spełniające normy przewidziane dla dodatków do produkcji spożywczej tłuszcze. Jak zauważa WP – sprowadzano odpady z produkcji innych produktów, ściągano techniczne kwasy tłuszczowe z Rosji, Ukrainy czy Malezji, a do tego produkty kierowanej przez Macieja J. i jego żonę spółki mogły być zanieczyszczone pestycydami znacząco ponad normę. Sprowadzane półprodukty miały mieć wyraźne oznaczenie, że nie nadają się do produkcji spożywczej.

Czytaj więcej

Niemiecki król kiełbas tonie i podtapia ambitnego premiera

W podpoznańskim zakładzie spółki wyroby „magicznie” uzyskiwały jednak certyfikat, który na papierze robił z nich produkty, których można używać w produkcji spożywczej. Do tego miały one atrakcyjną cenę dla producentów pasz, więc spółka nie miała problemów ze sprzedażą. Ze sprawozdania za 2020 rok wynika, że miała 90 mln przychodów ze sprzedaży. Onet z kolei zauważa, że kwota oszustwa może przekroczyć 170 mln złotych. Zarzuty dotyczą lat 2020-2022, ale śledczy sprawdzają też dostawy z wcześniejszych lat (od 2017).

Z informacji obu portali wynika, że sfałszowany tłuszcz trafiał co najmniej do dwóch produktów przeznaczonych do wzbogacania pasz dla drobiu. Biotechnolodzy zastrzegają jednak (jak proszący o zachowanie anonimowości rozmówca Onetu), że nie oznacza to, że mięso i produkty odzwierzęce takie jak jajka, które trafiły do lodówek konsumentów były skażone – w procesie technologicznym skażenia mogły zostać wyeliminowane. Możliwe jest też, że produkty te nie przeszły kontroli jakości.

Ostrzeżenia o potencjalnie niebezpiecznej paszy trafiły już w sierpniu do powiatowych inspektoratów weterynarii w powiatach, w których stosowano pasze pochodzące z poznańskiej spółki.

Czytaj więcej

Skład produktu nie taki pewny? Producenci mogą nie informować o zmianie

Oprócz prezesa spółki i jego małżonki zatrzymano także księgowego i prokurenta spółki, a także laborantkę. Maciej J. jego żona Monika mieli przyznać się do winy, a ich linia obrony to zapewnienia, że tłuszcze techniczne mieszane były w spółce ze spożywczymi tak, by obniżyć poziom szkodliwych substancji. Do spółki miały być jednak sprowadzane zbyt małe ilości tłuszczów spożywczych, by podtrzymywać tę wersję obrony. Laborantka i księgowy nie przyznają się do winy i wiedzy o oszustwach.

Zyski z procederu miały być inwestowane w wysoki poziom życia. Maciej J. ma mieć kolekcję luksusowych samochodów i kamienicę w Poznaniu.

Jeżeli faktycznie doszło do fałszowania substratów do produkcji pasz, to afera, która z tego wyniknie może mieć podobne rozmiary, jak afera z solą drogową w żywności dekadę temu. Afera sprzed 10 lat rozeszła się jednak po kościach po tym, jak ostatecznie nie stwierdzono zagrożenia dla ludzi faktem zanieczyszczania produktów spożywczych solą drogową.

Czytaj więcej

Kontrola jakości żywności po nowemu. Czego się dowiemy?

Policjanci z CBŚP w zeszły wtorek weszli co najmniej do 66 zakładów produkujących między innymi pasze dla zwierząt. Funkcjonariusze zabezpieczali próbki pasz i dokumentację związaną z produktami kupowanymi od spółki z Poznania handlującej dodatkami do pasz. Dostawca tłuszczów będących dodatkami do pasz miał do ich produkcji używać tłuszczów technicznych używanych np. do produkcji smarów lub paliw.

O aferze i dochodzeniu CBŚP informują równolegle portale Onet i Wirtualna Polska. Według Onetu firmą dostarczającą niespełniających norm spożywczych tłuszczów była Berg+Schmidt z Poznania. Policjanci zatrzymali prezesa spółki Macieja J. i jego żonę Monikę, którzy mają w spółce mniejszościowy pakiet udziałów.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przemysł spożywczy
Grona goryczy w Penedes. Susza pozbawia ludzi pracy
Przemysł spożywczy
Kreml sprzedał największego producenta wódek. Podejrzany kupiec, zaniżona cena
Przemysł spożywczy
Polacy wydają ponad 10 mld zł na posiłki z dostawą. Ale branża ma problem
Przemysł spożywczy
Polacy kupują coraz więcej kawy, chociaż drożeje
Przemysł spożywczy
Do sklepów trafi różowy sos od koncernów Heinz i Mattel. Efekt sukcesu „Barbie”