Policjanci z CBŚP w zeszły wtorek weszli co najmniej do 66 zakładów produkujących między innymi pasze dla zwierząt. Funkcjonariusze zabezpieczali próbki pasz i dokumentację związaną z produktami kupowanymi od spółki z Poznania handlującej dodatkami do pasz. Dostawca tłuszczów będących dodatkami do pasz miał do ich produkcji używać tłuszczów technicznych używanych np. do produkcji smarów lub paliw.
Czytaj więcej
Czeskie restauracje skupowały polską wołowinę, w tym także tę, która właśnie wywołała międzynarodowy skandal, i sprzedawały ją jako argentyńską za wielkie pieniądze - ujawnił minister rolnictwa Toman.
O aferze i dochodzeniu CBŚP informują równolegle portale Onet i Wirtualna Polska. Według Onetu firmą dostarczającą niespełniających norm spożywczych tłuszczów była Berg+Schmidt z Poznania. Policjanci zatrzymali prezesa spółki Macieja J. i jego żonę Monikę, którzy mają w spółce mniejszościowy pakiet udziałów.
- 50 lat funkcjonowania na rynku upoważnia pracowników firmy do nazwania się "Specjalistami od lipidów". "Firma dostarcza standaryzowane tłuszcze płynne i w formie proszku. Obecnie jest czołowym światowym wytwórcą lecytynowanych tłuszczy paszowych, które docierają do odbiorców na całym świecie" – chwali się spółka na swojej stronie internetowej.
Sednem afery jest fakt, że składnikami sprzedawanych przez polską spółkę Berg+Schmidt dodatków do pasz nie były certyfikowane i spełniające normy przewidziane dla dodatków do produkcji spożywczej tłuszcze. Jak zauważa WP – sprowadzano odpady z produkcji innych produktów, ściągano techniczne kwasy tłuszczowe z Rosji, Ukrainy czy Malezji, a do tego produkty kierowanej przez Macieja J. i jego żonę spółki mogły być zanieczyszczone pestycydami znacząco ponad normę. Sprowadzane półprodukty miały mieć wyraźne oznaczenie, że nie nadają się do produkcji spożywczej.
Czytaj więcej
Sąd przerwał pierwszy lokalny lockdown w Niemczech. To kompromitacja szefa rządu najludniejszego landu. I skutek afery, która wstrząsa przemysłem mięsnym.
W podpoznańskim zakładzie spółki wyroby „magicznie” uzyskiwały jednak certyfikat, który na papierze robił z nich produkty, których można używać w produkcji spożywczej. Do tego miały one atrakcyjną cenę dla producentów pasz, więc spółka nie miała problemów ze sprzedażą. Ze sprawozdania za 2020 rok wynika, że miała 90 mln przychodów ze sprzedaży. Onet z kolei zauważa, że kwota oszustwa może przekroczyć 170 mln złotych. Zarzuty dotyczą lat 2020-2022, ale śledczy sprawdzają też dostawy z wcześniejszych lat (od 2017).
Z informacji obu portali wynika, że sfałszowany tłuszcz trafiał co najmniej do dwóch produktów przeznaczonych do wzbogacania pasz dla drobiu. Biotechnolodzy zastrzegają jednak (jak proszący o zachowanie anonimowości rozmówca Onetu), że nie oznacza to, że mięso i produkty odzwierzęce takie jak jajka, które trafiły do lodówek konsumentów były skażone – w procesie technologicznym skażenia mogły zostać wyeliminowane. Możliwe jest też, że produkty te nie przeszły kontroli jakości.
Ostrzeżenia o potencjalnie niebezpiecznej paszy trafiły już w sierpniu do powiatowych inspektoratów weterynarii w powiatach, w których stosowano pasze pochodzące z poznańskiej spółki.
Czytaj więcej
Składniki użyte przez producentów żywności mogą być pod pewnymi warunkami zmieniane bez konieczności informowania o tym na etykiecie. Może to uderzyć w konsumentów.
Oprócz prezesa spółki i jego małżonki zatrzymano także księgowego i prokurenta spółki, a także laborantkę. Maciej J. jego żona Monika mieli przyznać się do winy, a ich linia obrony to zapewnienia, że tłuszcze techniczne mieszane były w spółce ze spożywczymi tak, by obniżyć poziom szkodliwych substancji. Do spółki miały być jednak sprowadzane zbyt małe ilości tłuszczów spożywczych, by podtrzymywać tę wersję obrony. Laborantka i księgowy nie przyznają się do winy i wiedzy o oszustwach.
Zyski z procederu miały być inwestowane w wysoki poziom życia. Maciej J. ma mieć kolekcję luksusowych samochodów i kamienicę w Poznaniu.
Jeżeli faktycznie doszło do fałszowania substratów do produkcji pasz, to afera, która z tego wyniknie może mieć podobne rozmiary, jak afera z solą drogową w żywności dekadę temu. Afera sprzed 10 lat rozeszła się jednak po kościach po tym, jak ostatecznie nie stwierdzono zagrożenia dla ludzi faktem zanieczyszczania produktów spożywczych solą drogową.
Czytaj więcej
Rząd przygotował zmiany w zakresie kontroli jakości żywności. Będzie uregulowana kontrola sprzedaży żywności przez internet. Dopuszczalny będzie zakup kontrolny produktu, anonimowe pobranie próbki czy publiczne informowanie o wyniku kontroli.