Dziennikarka „Expressen” została wyrzucona z pracy, gdy ujawniła mediom, że wobec jednego z kierowników popołudniówki toczy się dochodzenie o napaści seksualne w miejscu pracy. Miało do nich dojść kilka lat temu. Zdaniem ekspertów dziennikarkę przed konsekwencjami nagłośnienia sprawy może uchronić nowe prawo o sygnalistach, oparte na unijnej dyrektywie, które zastąpi funkcjonującą już od kilku lat ustawę.
Ustawa, która weszła w życie 17 grudnia, wzmacnia osłonę osób alarmujących o nadużyciach w sektorze publicznym i prywatnym. Według niej, wszystkie firmy zatrudniające co najmniej 50 osób są zobligowane tworzyć specjalne wewnętrzne kanały, by raportować o nadużyciach. Jeżeli ja na przykład pracuję w większej prywatnej firmie opieki zdrowia, to pracodawca musi dopilnować, bym wiedziała, gdzie się zwrócić, gdy chcę bić na alarm – tłumaczyła minister rynku pracy i równouprawnienia Eva Nordmark. Pracodawcy nie mogą tylko machnąć ręką na moją narrację, tylko będą zobowiązani do interakcji – wyjaśniała.