Od dawna piszę, że samorządy zawodów prawniczych muszą w takich chwilach zachowywać się roztropnie. Reprezentujemy bowiem dziesiątki tysięcy osób, które nie dość, że mają zróżnicowane poglądy polityczne, to jeszcze oczekują od swoich przedstawicieli, że będą się skupiać na załatwianiu konkretnych spraw, a unikać czynnego włączania się w debatę polityczną.
Okres wyborów to zatem dobry moment, aby przypomnieć rządzącym (ale również pretendującym do tego zaszczytu) o prostym fakcie: my również jesteśmy elektoratem, który ma wiele niezałatwionych spraw.
Podstawowy jest chociażby problem wysokości stawek minimalnych opłat za czynności radców prawnych i adwokatów. Ta istotna kwestia od lat pozostaje niezałatwiona, i to mimo zaangażowania się władz obu samorządów prawniczych: Krajowej Rady Radców Prawnych oraz Naczelnej Rady Adwokackiej.
Czytam ostatnio wiele wypowiedzi o stanowieniu prawa, systemie wymiaru sprawiedliwości, polityce urzędów i nie odnajduję w nich niestety tego wątku. Sprawa nie istnieje? Otóż istnieje. I o tym powinniśmy z całą mocą przypominać politykom.
Dziś każda nasza wypowiedź może być – i zapewne jest – odczytywana przez polityków jako angażowanie się po jednej ze stron wyborczego wyścigu. Musimy znaleźć sposób, aby mówić o bolączkach profesjonalnych prawników, unikając jednak czynnego włączania się w kampanię wyborczą.