Osoba, która wystąpi do swojego pracodawcy o wypłatę dodatków za nadgodziny, a jeśli to nie przyniesie skutku – zdecyduje się na złożenie pozwu do sądu, musi mieć dowody na to, kiedy i ile nadgodzin przepracowała.
W fazie procesowej pomocni mogą być także świadkowie – koleżanki i koledzy, którzy poświadczą, że zainteresowany rzeczywiście pracował dłużej. W takiej sytuacji pozwana firma jest w praktyce na przegranej pozycji. Sąd w czasie procesu zażąda od niej przedstawienia ewidencji czasu pracy kierownika – a tej, zgodnie z przepisami, firma nie musi prowadzić. Nie zdoła więc w żaden sposób podważyć dowodów przedstawionych przez pracownika.
Biorąc pod uwagę, że pracownik ma prawo żądać zaległej pensji za trzy lata wstecz od daty złożenia pozwu, kwota jego roszczeń wobec firmy nierzadko przekracza kilkanaście tysięcy złotych. Zdarza się też czasem, że takich udowodnionych nadgodzin jest tak dużo, iż kwota zaległości, których zainteresowany dochodzi, sięga nawet kilkuset tysięcy złotych.