Adam B. wniósł przeciwko żonie Ewie (dane zmienione) powództwo o unieważnienie niespełna rocznego małżeństwa. Twierdził, że żona jest osobą chorą psychicznie, a on nie wiedział o tym decydując się na małżeństwo. Ewa B. żądała oddalenia powództwa.
Małżeństwo z miłości
Przed ślubem znali się półtora roku. Pobrali się z miłości i zamieszkali u jego rodziców. Wszystko było dobrze do czasu, gdy u Ewy pojawiły się niepokojące objawy. Najpierw tłumaczyła je kłopotami w pracy, skarżyła się na silny stres, brak koncentracji. Zaniepokojony mąż umówił żonę (za jej zgodą) na wizytę lekarską. Dzień przed tą wizytą Ewa wpadła w stan depresyjny, była lękliwa, płakała, mówiła rzeczy, które nie miały związku z rzeczywistością. Po zbadaniu pacjentki lekarz poinformował Adama B., że kobieta choruje na schizofrenię paranoidalną.
Po tej wizycie małżonkowie pojechali najpierw do domu Adama, ale żona bardzo chciała jechać do swego rodzinnego domu. Nie wróciła już do męża. On ją odwiedzał, byli kilka razy w kinie, ale choroba żony sprawiła, że między małżonkami zaczął narastać konflikt. W pewnym momencie zerwali ze sobą kontakt.
Adam B. twierdził, że przed ślubem wiedział tylko tyle, że Ewa przeszła załamanie nerwowe i chodzi na wizyty kontrolne. Nie miał pojęcia, że jej dolegliwości są skutkiem poważniejszej choroby, z powodu której leczyła się w zakładzie psychiatrycznym.
Lekarze nie widzieli przeciwwskazań
Jak ustalił Sąd Okręgowy, choroba Ewy ujawniła się 4 lata przed ślubem. W szpitalu psychiatrycznym lekarz powiedział jej, że cierpi na depresję z objawami schizofrenii. Po wyjściu ze szpitala Ewa przeszła jeszcze dwa załamania nerwowe.