Po trwającym od kilku lat śledztwie wrocławska prokuratura postawiła zarzuty Magdalenie Adamowicz, europosłance i wdowie po zamordowanym prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu. 21 października br. Adamowicz odebrała akt oskarżenia. Śledczy twierdzą, że zataiła prowadzoną rzekomo działalność gospodarczą polegającą na wynajmie kilku mieszkań. Płaciła bowiem od przychodów z tego najmu zryczałtowany 8,5-procentowy podatek, zamiast stawek należnych od działalności gospodarczej. Drugi zarzut dotyczy nieujawnionych źródeł dochodu. Prokuratura twierdzi, że pieniądze otrzymane przez Adamowicz i jej męża od rodziny nie były udokumentowane (choć trzymano je na rachunku bankowym).
W sprawie opodatkowania najmu, niezależnie od postępowania karnego, toczy się spór sądowoadministracyjny. NSA miał rozpatrzyć sprawę 3 listopada na posiedzeniu niejawnym, z uwagi na rozwój epidemii. Jednakże Adamowicz nie zgodziła się na rozpoznanie sprawy w takim trybie i złożyła wniosek o jawność rozprawy lub odłożenie jej na inny termin, po opanowaniu sytuacji epidemicznej.
Europosłanka uważa zarzuty prokuratury za nieuprawnione. – Elementarna znajomość przepisów o podatkach dochodowych pozwoliłaby dostrzec, że podatnicy płacący ryczałt od przychodu często płacą nominalnie więcej podatku, niż płaciliby go na zasadach ogólnych jako osoby prowadzące działalność – zauważa Adamowicz. Dodaje, że w latach, których dotyczą zarzuty, wychowywała małe dzieci, a poza tym prowadziła wykłady na dwóch uczelniach, więc nie byłaby w stanie zajmować się biznesem.
– Kwestia uznania najmu mieszkań za działalność nie jest precyzyjnie określona w przepisach podatkowych. Niedawne rozstrzygnięcia sądów administracyjnych pokazują jednak, że nie można wmawiać podatnikowi prowadzenia biznesu – zauważa Mariusz Korzeb, doradca podatkowy i pełnomocnik Magdaleny Adamowicz. Jego zdaniem w sytuacji gdy przepisy dają możliwość wyboru formy opodatkowania, nie można arbitralnie kwestionować prawidłowości rozliczeń podatnika.