W czwartkowym bloku głosowań Sejm miał zaostrzyć kary za znęcanie się nad zwierzętami. Nieoczekiwanie do tego nie doszło. Chodzi o zmiany w ustawie o ochronie zwierząt i kodeksie karnym m.in. podwyższające z dwóch do trzech lat maksymalne kary pozbawienia wolności – za zabijanie, uśmiercanie lub znęcanie się nad zwierzętami. Jeśli czyny te byłyby dokonywane „ze szczególnym okrucieństwem", górna granica kary miałaby zostać podniesiona z trzech do pięciu lat. Obligatoryjne, a więc nieuchronne dla sprawcy, ma być też orzekanie przez sąd nawiązki, w wysokości od 1 tys. zł do 100 tys. zł, na cel związany z ochroną zwierząt. Do tej pory sąd mógł, ale nie musiał, jej orzec. Orzekano ją średnio w 39 proc. skazań, przy czym w 88 proc. kwota nawiązek nie przekraczała 1 tys. zł (minimalna to 500 zł). W ostatnich pięciu latach nawiązkę w wysokości od 5 tys. do 10 tys. zł orzeczono dwa razy, natomiast od 10 tys. do 20 tys. zł – zaledwie raz.
W trakcie głosowań nad ustawą na skutek wystąpienia Pawła Suskiego (PO) doszło do przerwy, a potem przerwania głosowania. Poszło o art. 38 ust. 6 mówiący o tym, że odebrane zwierzę, jeśli żyje, podlega zwrotowi po upływie okresu trwania zakazu posiadania zwierzęcia.
– Jeżeli zmaltretowane zwierzę zostanie odebrane oprawcy, sąd skaże go w orzeczeniu na trzyletni zakaz posiadania zwierząt, po upływie tego zakazu to zwierzę musi wrócić do oprawcy – tłumaczył poseł.
etap legislacyjny: trzecie czytanie zostało przerwane