Czego dowodzi sprawa Polaka, którego angielski sędzia dwukrotnie skazał na dożywocie

Proces i wyrok w głośnej sprawie Jakuba T. to dobry punkt wyjścia do rozważań nad deklarowaną przez traktat o Unii Europejskiej budową europejskiego obszaru wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości – uważa Arkadiusz Lach, doktor prawa z Katedry Postępowania Karnego UMK w Toruniu

Aktualizacja: 01.02.2008 08:23 Publikacja: 01.02.2008 00:30

Czego dowodzi sprawa Polaka, którego angielski sędzia dwukrotnie skazał na dożywocie

Foto: Rzeczpospolita

Red

Przypomnijmy: Polak został oskarżony o zgwałcenie i spowodowanie ciężkich uszkodzeń ciała 48-letniej Brytyjki. Za każde z tych przestępstw angielski Sąd Koronny skazał go (28 stycznia) na dożywocie.

Jakub nie przyznał się do winy, proces toczył się więc przed ławą przysięgłych (jeśli oskarżony przyznaje się, wtedy nie ma postępowania dowodowego, ale jedynie sędzia wymierza karę). Oskarżenie oparto głównie na zapisach monitoringu oraz dowodzie z badań DNA. Na nagraniach z kamer zainstalowanych w pobliżu miejsca zdarzenia znajduje się postać, która ma odpowiadać rysopisowi Jakuba, a zabezpieczone tam ślady biologiczne mają mieć profil DNA zgodny z profilem Jakuba. Był to zatem proces czysto poszlakowy, gdyż brakowało dowodów odnoszących się wprost do faktu popełnienia przestępstwa.

Proces angielski ma charakter stricte kontradyktoryjny: to strony są odpowiedzialne za wprowadzanie dowodów, a ich zadaniem jest przekonanie “sędziego faktu”, czyli ławy przysięgłych, do swojej tezy. Oczywiście obowiązek dowiedzenia winy spoczywa na oskarżycielu, znaczna jest jednak rola obrońcy. Rola samego oskarżonego w trakcie procesu jest niewielka, poza tym że może się on zdecydować na składanie zeznań. Sędzia rzadko dopuszcza dowody z urzędu, nie ma też obowiązku ustalenia prawdy materialnej w takim zakresie, jak polski sędzia. Wystąpienia stron przyjmują zaś często teatralny charakter, by zagrać na uczuciach i nastrojach przysięgłych.

Ława przysięgłych uznała Jakuba za winnego stosunkiem głosów 11: 1. Wyrok nie był zatem jednomyślny. Prawo angielskie dopuszcza jednak, by sędzia po nieudanej próbie uzyskania jednomyślności nakazał przysięgłym uzgodnienie werdyktu większością głosów, przy ich stosunku co najmniej 10:2. Motywy kierujące przysięgłymi są nieznane, gdyż ława nie uzasadnia swojego stanowiska, ale jedynie odpowiada twierdząco lub przecząco na pytania sformułowane przez sędziego.

Za każde z przestępstw sędzia zawodowy wymierzył maksymalną karę. Wskazał też, że skazany starać się może o przedterminowe zwolnienie po dziewięciu latach, a faktycznie, biorąc pod uwagę zaliczony okres aresztowania, za osiem lat. Oczywiście, nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy wniosek skazanego zostanie rozpatrzony pozytywnie.

Jakie mogą być dalsze losy Jakuba?

Zacznijmy od możliwości wzruszenia wyroku. Prawo angielskie przewiduje co prawda środek odwoławczy w postaci apelacji, jednak jej zakres i tryb wnoszenia odbiegają znacząco od polskich regulacji.

Apelacja w Anglii może dotyczyć dwóch kwestii: skazania oraz wysokości kary. Co do zasady nie można jednak kwestionować samej zasadności rozstrzygnięcia ławy przysięgłych. Wynika to ze swoistego przekonania o nieomylności przysięgłych i uświęconego tradycją znaczenia takiego werdyktu. Dlatego nie istnieje coś takiego jak ława przysięgłych w sądzie apelacyjnym, która raz jeszcze badałaby dowody. Trudno zresztą jest znaleźć błąd w ocenie stanu faktycznego, naruszenie zasad logicznego myślenia czy wskazań wiedzy, skoro ława przysięgłych nie uzasadnia swojego werdyktu, a przebieg jej narady jest tajny. Nie wiemy więc tak naprawdę, na jakich dowodach przysięgli oparli swój werdykt, a które uznali za niewiarygodne. Istnieje co prawda teoretycznie możliwość wzruszenia werdyktu ławy, jeśli byłby on zupełnie bezpodstawny w danych okolicznościach, a więc taki, którego żadna ława przysięgłych nie powinna podjąć (zupełny brak dowodów winy). Jest to jednak w praktyce niezmiernie trudne do wykazania.

Pozostaje zatem zaskarżenie wyroku pod kątem błędów proceduralnych, jakimi są np. oparcie wyroku na dowodach niedopuszczalnych, zła interpretacja prawa przez sędziego, niewłaściwe poinstruowanie przysięgłych co do kwestii, które powinni rozważyć w trakcie narady. Stwierdzenie takiego poważnego naruszenia może skutkować uchyleniem wyroku.

W tej sprawie taka możliwość może mieć związek ze sposobem pobrania próbek DNA (naruszenie przywileju przeciwko samooskarżeniu) i wykonania badań. Z kolei mała wydaje się – ze względów proceduralnych – szansa zakwestionowania zapisu z monitoringu, choć jest to dowód bardzo niepewny i praktyka zna wiele przykładów mylnej identyfikacji, które ujawniono później zupełnie przypadkowo.

Możliwe jest wniesienie apelacji przeciwko wysokości kary. Sędzia przyjął jej maksymalny wymiar, co niewątpliwie jest rozstrzygnięciem bardzo surowym. Nie da się jednak nie zauważyć, że sprawa wywołała w Zjednoczonym Królestwie duże emocje, w związku z czym nie można było liczyć na łagodny wyrok. Trzeba też pamiętać, że apelacja jest w Anglii zdecydowanie mniej dostępna. Jej wniesienie wymaga bowiem zgody sędziego Sądu Apelacyjnego, który stwierdza wstępnie zasadność wniosku. Ten etap postępowania odbiera szanse powodzenia dużej liczbie środków odwoławczych.

Jakub, a raczej jego obrońcy mają zatem 28 dni od ogłoszenia wyroku na podjęcie decyzji co do wystąpienia o zgodę na wniesienie apelacji, po czym będą musieli czekać na decyzję sędziego w przedmiocie jej przyjęcia.

Zakładając scenariusz pesymistyczny, tj. uprawomocnienie się wyroku w obecnym kształcie, można sobie zadać pytanie o miejsce i tryb wykonania kary.

Jakub jest obywatelem polskim przekazanym do Zjednoczonego Królestwa w celu osądzenia. W takiej sytuacji art. 607t § 1 kodeksu postępowania karnego przewiduje, że przekazanie może nastąpić jedynie pod warunkiem, że po prawomocnym zakończeniu postępowania osoba ścigana zostanie odesłana do Polski. Zakładam, że postanowienie sądu zawierało takie zastrzeżenie. Musi ono być wówczas honorowane przez państwo wydania ENA (europejski nakaz aresztowania). W wypadku skazania na karę pozbawienia wolności stosuje się odpowiednio przepisy art. 607s § 3 i 5 k.p.k.

Art. 607s § 4 k.p.k. przewiduje, że w sytuacji przekazania zwrotnego sąd polski decydujący w przedmiocie wykonania kary określa kwalifikację czynu według prawa polskiego i jest związany wymiarem orzeczonej kary. Nie stosuje się tu zatem tradycyjnego sposobu przejmowania orzeczeń do wykonania, który polega na określeniu kwalifikacji prawnej według prawa polskiego i wymierzeniu kary na podstawie naszego kodeksu karnego (art. 114 § 4 k.k.). W tym tradycyjnym modelu za czyn przypisany Jakubowi, wyczerpujący znamiona zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem oraz spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, można maksymalnie wymierzyć karę 15 lat pozbawienia wolności.

Polskie regulacje implementujące decyzję ramową o ENA zdają się jednak nie dopuszczać modyfikacji wysokości orzeczonej kary (aczkolwiek pogląd odmienny także można odnotować). Oznacza to, że sąd polski będzie musiał orzec wykonanie kary dożywotniego pozbawienia wolności. Odbycie kary odbywa się wtedy według prawa polskiego, gdzie przedterminowe zwolnienie jest możliwe po 25 latach (choć oczywiście można zastanowić się, czy w analizowanym wypadku nie powinien zostać wzięty pod uwagę termin dziewięciu lat wskazany w orzeczeniu sądu angielskiego). Podkreślić trzeba zarazem, że sąd polski nie ma możliwości weryfikowania zasadności wyroku, może się to odbyć tylko w Zjednoczonym Królestwie.

Przekazanie zwrotne w związku z ENA nie jest też uzależnione od zgody skazanego. Nie ma on więc, tak jak w tradycyjnym reżimie przekazywania skazanych, możności zadecydowania, w którym kraju chce odbyć karę. Takie rozwiązanie przyjęto również w kontestowanej przez Polskę propozycji przyjęcia europejskiego nakazu wykonawczego, który na terytorium Unii miałby zastąpić mechanizm przekazywania skazanych oparty na konwencji Rady Europy z 1983 r. Propozycja ta zakłada, że decyzja co do przekazania jest podejmowana wyłącznie przez państwo skazania (w tradycyjnym modelu zgodę wyraża również państwo wykonania kary oraz co do zasady sam skazany).

W tej sprawie możliwe jest natomiast skorzystanie przez prezydenta RP z prawa łaski. Oczywiście nie może to być uzasadnione błędnym ustaleniem winy w procesie. Przesłankami zastosowania tej instytucji w Polsce są w szczególności: zachowanie się skazanego po wydaniu wyroku, rozmiary wykonanej już kary, stan zdrowia skazanego i jego warunki rodzinne, naprawienie szkody wyrządzonej przestępstwem, a przede wszystkim szczególne wydarzenia, jakie nastąpiły po wydaniu wyroku (art. 563 k.p.k.). Prezydent mógłby zatem np. po odbyciu części kary darować jej pozostałość albo zmienić jej rodzaj, np. poprzez zmniejszenie kary do dziesięciu lat. Nie wydaje się natomiast, aby biorąc pod uwagę zasady współpracy międzynarodowej i wzajemnego uznawania orzeczeń innych państw unijnych, stosowne było całkowite ułaskawienie zaraz po przekazaniu.

Na marginesie: prawo łaski mogłoby zostać także zastosowane w Zjednoczonym Królestwie. Tam jednak korzysta się z niego rzadziej niż w Polsce (ok. 200 przypadków rocznie) i środek ten służy po części korygowaniu niesłusznych wyroków, których nie można wzruszyć w inny sposób.

Sprawa Jakuba dobrze ukazuje różnice między systemami wymiaru sprawiedliwości państw członkowskich Unii i jednocześnie działanie zasady wzajemnego uznawania. Oczywiście sąd polski musiał przekazać ściganego do Zjednoczonego Królestwa, gdyż nie miał podstaw do odmowy wykonania nakazu. Nie można jednak założyć, że Jakubowi nie zapewniono prawa do słusznego procesu, kierując się jedynie odmiennościami procedur karnych w Polsce i Anglii.

Pojawia się za to pytanie, czy obecny system unijnej współpracy w sprawach karnych, nakierowany przede wszystkim na efektywne ściganie, zapewnia należycie prawa osób, które muszą się bronić w obcym systemie prawnym. Odpowiedź nie jest tu oczywista, a niezbyt owocny efekt prac nad decyzją ramową o gwarancjach dla oskarżonego w postępowaniu karnym nastraja raczej pesymistycznie odnośnie szybkiej zmiany tej sytuacji.

Co do wysokości orzekanych kar, to również występują istotne różnice między poszczególnymi ustawodawstwami. Niewątpliwie nie sprzyja to budowaniu europejskiego obszaru sprawiedliwości. Sęk jednak w tym, że harmonizacja prawa karnego w pewnych obszarach nie jest zadaniem łatwym i możliwym dziś do przeprowadzenia. Pozostaje więc utrzymać możliwość dopasowania kary w ramach procedury exequatur do ustawodawstwa państwa, gdzie kara ta ma być odbyta. Ten mechanizm został niestety przez polską implementację ENA wyeliminowany.

Ława przysięgłych nie uzasadnia swojego werdyktu, a przebieg jej narady jest tajny

Z drugiej strony należy patrzeć na kwestię orzekania i wykonywania kar całościowo. Dla przykładu, w tej sprawie co prawda orzeczona kara jest znacznie surowsza, niż byłaby w Polsce, lecz przesłanki przedterminowego zwolnienia są znacznie dogodniejsze dla skazanego w Anglii. Następuje więc tu swoiste „zrównoważenie” i w rezultacie może się okazać, że faktyczny okres pozbawienia wolności w podobnych sprawach nie różni się aż tak bardzo. Jeśli jednak stworzymy wyrok oparty na fragmentach obu regulacji, tj. przyjmiemy wysokość kary według prawa angielskiego, a przesłanki przedterminowego zwolnienia według prawa polskiego, okazuje się, że uzyskujemy rezultat trudny do zaakceptowania i znacznie odbiegający od poprzednich.

W tej sytuacji wyjściem byłoby zrezygnowanie w art. 607s § 4 k.p.k. ze związania sądu wymiarem orzeczonej za granicą kary. Pozwoliłoby to na stosowanie tradycyjnego trybu przekształcania kary, gdzie bierze się pod uwagę zagrożenie ustawowe w prawie polskim. W ten sposób uniknęlibyśmy niebezpiecznego i jak widać czasami wysoce niekorzystnego dla oskarżonego „składania” wyroku z dwóch odmiennych regulacji. Podkreślić zarazem należy, że wymogu bezwzględnego związania sądu wymiarem kary nie przewiduje wprost decyzja ramowa o ENA. Mówi ona jedynie o przekazaniu w celu odbycia kary pozbawienia wolności lub środka zabezpieczającego polegającego na pozbawieniu wolności orzeczonych w państwie wydania nakazu (art. 5 ust. 3 decyzji ramowej). Oczywiście obowiązek taki można wywodzić z istoty wzajemnego uznawania, której jednym z głównych założeń jest rezygnacja z procedur przekształcania orzeczeń. Powstaje jednak pytanie, jak dalece stosowanie zasady wzajemnego uznawania może przynosić skutki niekorzystne dla skazanego w innym państwie? Możliwość zredukowania orzeczonej w państwie skazania kary do górnej granicy przewidzianej w prawie państwa wykonania przewiduje zresztą projekt decyzji ramowej o europejskim nakazie wykonawczym (art. 8 ust. 2), a nakaz ten ma przecież funkcjonować, opierając się na zasadzie wzajemnego uznawania.

Alternatywą dla zmiany przepisu byłoby zaś przyjęcie (przynajmniej do momentu wprowadzenia stosownych zmian) poglądu, że art. 607s § 4 jedynie podkreśla, że sąd, określając wymiar kary według prawa polskiego, powinien wziąć pod uwagę również karę orzeczoną za granicą. Trafniejszym rozwiązaniem byłaby jednak wskazana wyżej ingerencja ustawodawcy.

Kwestia wykładni art. 5 ust. 3 decyzji ramowej mogłaby zostać powierzona Europejskiemu Trybunałowi Sprawiedliwości w ramach procedury orzeczeń wstępnych. Niestety, Polska jak dotąd nie przyjęła jurysdykcji ETS w tym zakresie.

Powyższe rozważania unaoczniają, jak trudnym i odpowiedzialnym zadaniem jest tworzenie europejskiego prawa karnego oraz że nadeszła już pora, aby zająć się poważnie kwestią gwarancji procesowych we współpracy międzynarodowej w sprawach karnych. Przykład Jakuba pokazuje również, jak wiele różnic istnieje między systemami wymiaru sprawiedliwości w państwach członkowskich, zwłaszcza zaś między krajami civil law i common law.

Przypomnijmy: Polak został oskarżony o zgwałcenie i spowodowanie ciężkich uszkodzeń ciała 48-letniej Brytyjki. Za każde z tych przestępstw angielski Sąd Koronny skazał go (28 stycznia) na dożywocie.

Jakub nie przyznał się do winy, proces toczył się więc przed ławą przysięgłych (jeśli oskarżony przyznaje się, wtedy nie ma postępowania dowodowego, ale jedynie sędzia wymierza karę). Oskarżenie oparto głównie na zapisach monitoringu oraz dowodzie z badań DNA. Na nagraniach z kamer zainstalowanych w pobliżu miejsca zdarzenia znajduje się postać, która ma odpowiadać rysopisowi Jakuba, a zabezpieczone tam ślady biologiczne mają mieć profil DNA zgodny z profilem Jakuba. Był to zatem proces czysto poszlakowy, gdyż brakowało dowodów odnoszących się wprost do faktu popełnienia przestępstwa.

Pozostało 94% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara