Ponad 90 proc. dokumentów firmowych powstaje dziś w formie elektronicznej, a 70 proc. z nich wcale nie jest drukowanych. Oznacza to, że większość strategicznych informacji firmowych ma wyłącznie formę elektroniczną. Nawet wykasowane pozostawiają po sobie ślad.
– Są jak elektroniczne odciski palców – mówił w piątek podczas spotkania na temat informatyki śledczej Marek Suczyk, dyrektor Kroll Ontrack (firmy zajmującej się odzyskiwaniem danych).
Informatyka śledcza to proces dostarczania elektronicznych środków dowodowych świadczących o popełnieniu (lub nie) przestępstw, których ślady w postaci danych cyfrowych znajdują się na nośnikach danych, w poczcie elektronicznej itd. Wykorzystane w sądzie, mogą się stać takimi samymi dowodami jak np. odciski palców.
– Nasza procedura je dopuszcza – mówi „Rz" radca prawny Tomasz Sadowski.
O jakich dowodach mowa? Są to pliki, archiwa gadugadu, fragmenty plików, historia odpowiednich stron internetowych czy informacje o sieciach, z którymi łączył się użytkownik. Sprawa nie jest jednak taka prosta. Kiedy dwie strony powołują się przed sądem na własne dowody, a są one umieszczone np. na płytach, potrzebni są wybitni specjaliści, którzy potrafią je zweryfikować. Takich niestety brakuje. Czasem więc w roli biegłych i ekspertów odpowiadają na pytania sądów elektroniczni detektywi.