Czy umyślne pozbawienie wolności trwające nie dłużej niż siedem dni może być uznane za zbrodnię przeciwko ludzkości, której karalność nie ulega przedawnieniu? – pyta trzyosobowy skład SN. Sprawa trafiła do składu siedmioosobowego. Od odpowiedzi zależą dalsze losy J.W., byłego milicjanta. W jego sprawie umyślne pozbawienie wolności nie nosiło znamion przestępstwa określonego w art. 118a kodeksu karnego – zamachu przeciwko ludności.

Komendant wojewódzki Milicji Obywatelskiej, działając jako przedstawiciel komunistycznego państwa, na szkodę interesu prywatnego i publicznego wydawał decyzje o internowaniu w stanie wojennym. Do internowań dochodziło na podstawie dekretu o ochronie i bezpieczeństwie państwa z grudnia 1981 r . Akt ten nie został prawnie opublikowany. W konsekwencji komendant bezprawnie pozbawił wolności wielu pokrzywdzonych. A to stanowiło formę poważnej represji politycznej wobec osób przynależnych do grupy o innych poglądach społeczno-politycznych. W ten sposób komendant dopuszczał się zbrodni przeciwko ludzkości, będącej jednocześnie zbrodnią komunistyczną.

Sąd Rejonowy w S. w 2013 r. skazał komendanta na dwa lata więzienia, a wykonanie kary zawiesił na trzy lata próby. Uznał owe czyny za jednocześnie spełniające przesłanki zbrodni przeciwko ludzkości, i stwierdził, że nie uległy przedawnieniu. Rok później sąd okręgowy zmienił wyrok na dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności. Od wyroku kasację wniósł obrońca skazanego. W odpowiedzi prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w S. wniósł o jej oddalenie jako bezzasadnej.

SN nabrał wątpliwości, jak traktować umyślne pozbawienie wolności. I czy karalność tego czynu się przedawnia czy też nie.