Ta teza legła u podstaw uznania za słuszne roszczenia Mariusza T. o zapłatę 425 zł za wydanie karty pojazdu (sygn. I Ca 388/07). Pieniądze zapłaci starosta.
Mariusz T. z Zamościa, który w 2004 r. sprowadził z zagranicy samochód i zgodnie z ówczesnymi przepisami zapłacił 500 zł za wydanie karty pojazdu, powoływał się przed sądem na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 17 stycznia 2006 r. Trybunał uznał, że opłata w wysokości 500 zł była nienależna i sprzeczna z prawem o ruchu drogowym oraz Konstytucją RP, bo skoro za wydanie duplikatu karty pojazdu urzędy pobierały 75 zł, to tyle samo powinno kosztować pierwsze wydanie tego dokumentu.
Mężczyzna początkowo walczył bezskutecznie o nadpłacone 425 zł na drodze administracyjnej, potem zaś zdecydował się wystąpić przeciwko powiatowi zamojskiemu z procesem cywilnym.
Powiat dowodził, że jako organ samorządowy, pobierając opłatę, dokonywał czynności z zakresu administracji publicznej, która to czynność wynikała wprost z przepisów prawa, czyli rozporządzenia ministra infrastruktury z 28 lipca 2003 r. Ponadto, skoro Mariusz T. uiścił opłatę w okresie obowiązywania tego rozporządzenia, a jeszcze przed orzeczeniem Trybunału, to jego roszczenie jest bezzasadne.
Sąd Rejonowy w Zamościu uznał, ze pobranie za kartę pojazdu sumy wyższej niż 75 zł na podstawie niekonstytucyjnego przepisu stanowiło nienależne świadczenie (art. 410 § 2 kodeksu cywilnego). Opłata za kartę pojazdu stanowiła zaś dochód budżetu powiatu, dlatego też w ocenie Sądu Rejonowego Mariusz T. właściwie wskazał jako pozwanego powiat zamojski, czyli podmiot, który faktycznie wzbogacił się wskutek czynności podjętej na podstawie niekonstytucyjnego przepisu. I to właśnie on ma zwrócić nadpłatę.