Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził w wyroku, że wydana przez głównego inspektora ochrony środowiska decyzja nakazująca przekazanie do utylizacji sprowadzonego z USA jako odpad motocykla jest zgodna z prawem i prawidłowa.
– Organ prawidłowo zastosował przepisy ustawy o odpadach – wskazała Iwona Niżniak-Dobosz, sędzia NSA. – W tej sprawie najważniejsze znaczenie ma fakt, że motocykl posiadał wystawiony przez władze stanu Teksas dokument, z którego wynikało, że nie nadaje się do naprawy. Może jedynie służyć za źródło części zamiennych albo złomu – podkreśliła sędzia. Dodała, że skoro pojazd był zaopatrzony w taki dokument i jako odpad został do Polski sprowadzony, nie mógł zostać dopuszczony do obrotu na podstawie opinii biegłego stwierdzającej, że zniszczony w 62 proc. pojazd odpadem jednak nie jest.
Rozpatrywana przez NSA sprawa dotyczyła sprowadzonego do Polski motocykla. Przyjechał do naszego kraju jako odpad, wyposażony w amerykańskie świadectwo własności stwierdzające, że nie może być – nawet po dokonaniu naprawy – zarejestrowany i użytkowany jako pojazd. Taki dokument został wystawiony przez władze stanu Teksas z woli amerykańskiego właściciela motocykla. Nie chciał naprawiać zniszczonego przez powódź harleya-davidsona, wolał go „skasować" i zainkasować od ubezpieczyciela odszkodowanie.
Jako nienaprawialny, zakwalifikowany jako odpad, motor został sprowadzony do Polski przez panią Marzenę C. z Krakowa. Miał zasilić jej kolekcję motocykli.
Kiedy jednak Marzena C. wystąpiła do GIOŚ o dopuszczenie pojazdu do obrotu, spotkała się z odmową. Organ wskazał, że pojazd został przywieziony jako odpad, do tego nielegalnie, i jedyne, co można z nim zrobić, to oddać do stacji demontażu. Taką też decyzję wydał.