W poniedziałek w Łodzi niemal nie doszło do tragedii, po tym jak 61-letni mężczyzna pozostawił swoją 4-letnią wnuczkę w aucie nagrzanym do ponad 50 stopni C. Tylko dzięki interwencji przypadkowej osoby dziewczynkę w porę udało się uratować.
Dziewczynka najprawdopodobniej spędziła w nagrzanym aucie do 20 minut, była spocona i miała lekko podwyższoną temperaturę. Co winno być dodatkowym ostrzeżeniem, wezwany przez sklepowy mikrofon właściciel pojazdu początkowo nie chciał wrócić do samochodu - chciał dokończyć zakupy, ostatecznie jednak poszedł z policjantami.
Jak się ma zachować osoba zauważająca taka sytuację ?
W przypadku dzieci (ludzi) sprawa jest prostsza, gdyż życie czy zdrowie ludzkie jest na szczycie chronionych dób i bez wahania należy je ratować, poświęcając dobra materialne - w tym wypadku niszcząc szybę czy drzwi auta.
Niezbędna jest szybka i rozsądna decyzja, ratująca zagrożonego człowieka. Sprawdzenie czy drzwi nie są otwarte a w najbliższej okolicy nie ma właściciela auta. Na czekanie na przyjazd policji czy poszukiwanie właściciela już może nie być czasu. W takiej sytuacji każdy człowiek, jest niczym sędzia i egzekutor: ma ratować człowieka, a czasem, z zachowaniem różnic, także zamknięte zwierzątko.
Przepisy potwierdzają te ogólnoludzkie zasady. Mowa tu o stanie wyższej konieczności, uchylającej odpowiedzialność ratującego, zarówno karną jak i odszkodowawczą. I tak, art. 26 § 1 kodeksu karnego stanowi, że nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego. Życie czy zdrowie człowieka zawsze będzie wyższe od uszkodzenia samochodu.