Personel szpitali zbyt często stosuje wobec pacjentów-przestępców przymus bezpośredni. Brakuje też regulacji prawnych wskazujących, jak konwojować tę grupę pacjentów do innych placówek medycznych. Takie wnioski płyną z raportu Krajowego Mechanizmu Prewencji za 2013 r., przedstawionego wczoraj w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
– Wskazujemy w tym raporcie, co trzeba zmieniać, dajemy gotowe rozwiązania i rząd powinien w końcu tym się zająć – powiedziała wczoraj prof. Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich.
Autorzy raportu podają, że personel medyczny za często stosuje wobec chorych izolację, unieruchomienie w pasach bezpieczeństwa czy podanie leków uspokajających. W ten sposób dochodzi do łamania praw pacjenta. Z tą tezą nie zgodził się jednak prof. Jan Heitzman z Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.
– Jestem biegłym sądowym i sprawy, które opiniuję, dowodzą wręcz, że przymus bezpośredni jest stosowany za późno. W związku z tym dochodzi do tragedii – powiedział prof. Heitzman.
Opowiedział historię, która wydarzyła się na oddziale psychiatrycznym warszawskiego szpitala. Jeden z pacjentów nie chciał się myć. Przeszkadzał swym przykrym zapachem drugiemu choremu, z którym dzielił salę. Pewnego dnia ten drugi pacjent nie wytrzymał i zaatakował niemyjącego się. Chciał go zabić.