W traktacie północnoatlantyckim zapisano artykuł 4., który przewiduje konsultacje państw członkowskich w przypadku zagrożenia integralności terytorialnej, niezależności politycznej lub bezpieczeństwa. Co w praktyce ta procedura oznacza?
Przepis ten daje uprawnienie każdemu z państw NATO do zwołania Rady Północnoatlantyckiej i przeprowadzenia niezbędnych konsultacji. Jeśli państwo członkowskie uważa, że doszło do zagrożenia, pozostali członkowie sojuszu powinni się w tej sprawie wypowiedzieć. Mogą się zdarzyć sytuacje, gdy mamy do czynienia ze zjawiskami niebędącymi oczywistą agresją, bo dziś wojny hybrydowe przybierają różne postacie. Współczesne definicje prawne agresji zbrojnej niestety nie wyczerpują katalogu możliwych form wrogiego oddziaływania. Konsultacje na podstawie tego przepisu pozwalają na dogłębną ich analizę. Swoją drogą obecnie w ramach prezydenckiej inicjatywy ustawodawczej pracujemy nad sposobami reagowania państwa w tego rodzaju „trudnokonsensusowych” sytuacjach.
Czytaj więcej
Ćwierć wieku temu wykorzystaliśmy okazję, by wyrwać się ze strefy wpływów Rosji i przystąpić do NATO. Pokój nie jest jednak dany raz na zawsze. Musimy z sojusznikami skutecznie o niego zabiegać.
A więc nie jest to jeszcze reakcja na agresję, ale rodzaj alarmu czy też rozbudzenia czujności rządów krajów członkowskich?
Co do czujności, to oczywiście odpowiednie struktury i służby w krajach NATO zachowują ją przez cały czas, 24 godziny na dobę. Ten przepis przewiduje przedyskutowanie pewnych kwestii przed osiągnięciem porozumienia i podjęciem działań. Odwołanie się do art. 4 może być też pewną formą dyplomacji prewencyjnej i odstraszania, pozwalającej na obniżenie napięcia w sytuacji kryzysowej. To swego rodzaju zdjęcie bezpiecznika z guzika uruchamiającego art. 5 traktatu.